Wiedeń nigdy specjalnie mnie nie kusił. Odrobinę korciła mnie wizja odwiedzenia miasta, które żyje kawą i kulturę kawiarnianą ma w żyłach. To tak. W innym wypadku Wiedeń kojarzył mi się dużą dozą architektury. Tak też jest. Choć nie tylko! Zapraszam na szybki, październikowy spacer po Wiedniu.
Mówi się „kuj żelazo póki gorące”. W moim wypadku — i wszelkich blogerów podróżniczych z podobnym nastawieniem — powinno się też mówić „pisz póki pamiętasz”. Bo zapomnisz. I to szybko. A nawet jeśli nie zapomnisz to nawarstwi ci się tyle materiału, że prawdopodobnie nigdy się z niego nie wygrzebiesz. Story of my life.
Czy ja pamiętam moment, abym była tak absolutnie na bieżąco z postami, nie miała zaległości? Nie. To się nie stało nigdy. Czy to pogoń za czymś nieosiągalnym? Pewnie tak. Ale i tak spróbuję. Tym razem zabieram Was do Wiednia. Tak na szybko.

Czy wieje nudą?
Po pierwsze, w Wiedniu byłam łącznie zaledwie 2 dni i 2 noce. 48 godzin, niemal w punkt. To nie jest czas, w którym można zobaczyć wszystko. Trzeba wybierać. To nie jest też czas, który daje prawomocność osądom, na których powinno się całkowicie bazować planując swoją podróż. Także nie róbcie tego. Przynajmniej nie całkowicie.
Po drugie, Wiedeń jakoś tak zawsze był dla mnie nie po drodze by się zatrzymać. Bo przez Wiedeń przejeżdżałam jakimś dziwnym trafem już kilka razy. Zawsze jednak nie było czasu by faktycznie zobaczyć, co to miasto oferuje, z czym to wszystko się je i jak to wygląda. Choć opinii o stolicy Austrii słyszałam już wiele, często mało zachęcających.
„Wiedeń jest nudny”
Głównie takie słowa słyszałam dotychczas. Że nie ma tam nic ciekawego, że w sumie Wiedeń jest mało interesujący.

Jechałam wiedeńskim metrem, kiedy zobaczyłam pierwsze turystki. Były z Japonii, albo Korei Południowej. Dobrze ubrane, ciche, grzeczne. W rękach azjatycki Lonely Planet o austriackiej stolicy. Pomyślałam zatem, że coś wyjątkowego musi być w tej stolicy, skoro nawet osoby z tak daleka przyjeżdżają by zwiedzić to miasto.
Dla kogo jest Wiedeń?
Rzućmy trzy hasła. Architektura, historia i sztuka. Oraz odrobina dziwności. Zatem trzy i pół. Taki jest Wiedeń w moim odczuciu.
Wiedeń to idealne miejsce, dla osoby, która kocha historię i architekturę. Możliwe też, że jest to bardzo przyjemne miasto do życia. Jest czysto, schludnie, miasto jest dobrze skomunikowane, jest dużo kawiarni z dobrą kawą, metro sprawnie działa, są parki, są ładne okolice. Wszystko, co potrzeba do normalnego, dobrego funkcjonowania.
Ale czy miasto jest chwytające za serce dla każdego podróżnika? Moim zdaniem nie. Czy mnie chwyciło za serce? Nie do końca.

wiedeńskie dorożki można spotkać głównie w centrum

Muszę jednak się wytłumaczyć, ponieważ ja ogólnie z reguły nie przepadam za miastami. Wiedeń moim zdaniem jest idealnym miastem do życia, na co dzień — ale nie aż tak wciągający do zwiedzania. Nie mniej jednak jest miastem bardzo przyjemnym do bycia. Ot tak.
Jeśli jesteś turystą, takim jak ja, który bardziej lubi takie miasta jak Tbilisi, Wiedeń nie będzie brylantem w twojej podróżniczej koronie. Bo lubisz takie miejsca, jak wspomniana stolica Gruzji, za kontrasty, za jedzenie, ogólną atmosferę, a te koty, czy nawet ten syf na ulicach. Czy nawet Bergen, gdzie miasto żyje zielenią, górkami, wybrzeżem, gdzie czuć ducha małych, słodkich miasteczek, mimo, że jesteś w jednym z największych miast w kraju — nie znajdziesz tego w Wiedniu.

A może ja źle szukałam? Ale tak jak napisałam — byłam tam tylko 2 dni i to pod koniec października. Cóż można tak naprawdę uczynić w taką ilość czasu? Ile można zobaczyć przez 48 godzin w Wiedniu?
Atrakcje Wiednia
Podczas tego krótkiego wypadu zdążyłam zobaczyć całkiem dużo. Przynajmniej tak mi się wydaje. Choć wiem, że na pewno zaraz znajdzie się ktoś, kto zrobiłby i więcej. Jednak nie narzuciłam sobie wcale jakiegoś szalonego tempa, ogólnie nie chciałam narzucać na siebie żadnej presji, że coś muszę zobaczyć, zrobić, a czegoś nie. Pozwoliłam uliczkom się prowadzić.
Wiedeńskie kawiarnie
Kto jak kto, ale ja nie odmówię kawy. Nigdy. Wiedeń ma bardzo daleko sięgającą kulturę dotyczącą kawy. Podczas inwazji Turków, razem z nimi przybyły do austriackiej stolicy przyprawy i właśnie kawa. O ile Turkowie zostali wygnani, tak worki z kawą pozostały. I ta wciąż jest tu naprawdę znakomita. Naród raz przyzwyczajony do dobrej kawy, chyba nie potrafi z niej zrezygnować. Kawiarnie w Wiedniu można spotkać niemal wszędzie, oferują już nie tylko kawę i ciastko, ale często także posiłki.
Ja odwiedziłam zaledwie 4 kawiarnie. Café Goldegg była pierwszą, jednak spotkałam się tam z dość szorstką obsługą. Potraktowana zostałam dość oschle, ponieważ zamówiłam jedynie kawę.

Food bloger ze mnie nijaki, przypominam sobie o zdjęciu po zjedzeniu i wypiciu

Bardzo dobrze wspominam kawiarnię przy Hundertwasser. Dużo zieleni, miła obsługa i dobre ciastka! Odwiedziłam także Café Schwarzberg, jedną z najsłynniejszych kawiarni w Wiedniu. Decyduje na pewno o tym i wystrój, i pozycje w wielu przewodnikach, a także bliskość do dworca i do Belwederu.
Żeby wypić kawę musimy zapłacić średnio 3-5 euro. Każdy kawałek ciastka kolejne 5 euro. I tak to idzie. Każde posiedzenie na kawie i ciastku to koszt niecałych 10 euro. Warto wspomnieć, że w dobrym takcie jest dorzucić napiwek, około 15-20% tego, co płacimy.
To czym ja byłam zaskoczona to fakt, że najlepszą (i w dodatku najtańszą) kawę piłam w sieciówce, w Ströck. Mieli mleka bezlaktozowe oraz roślinne, co niestety nie często zdarzało się w innych kawiarniach.

Piekarnie-kawiarnie Ströck
W obecnych czasach uważam, że brak alternatywy dla mleka to i wstyd dla lokalu. Wierzcie lub nie, ale dla mnie bardzo ważne jest to, czy kawiarnia daje możliwość wybrania mleka roślinnego oraz jeśli tak, to jaki faktycznie wybór mamy. I uważam, że w Polsce i w Norwegii kawiarnie bardziej idą za duchem czasu i preferencji klientów niż w Austrii czy we Włoszech. Dla mnie osobiście jest to nieco smutne. Choć oczywiście jest to duże uogólnienie.

Zamknięty lokal Veganista Ice Cream, Wiedeń
Jakby ktoś zechciał się wybrać na gastro-wiedeński spacer to najbardziej i z całym sercem mogę polecić blog Uli, The Adamant Wanderer. Ula zasypuje nas garścią adresów. Sama próbowałam dorwać wegańskie lody Veganista Ice Cream, jednakże w momencie, kiedy dotarłam, okazało się, że jest już zamknięte. Październik!
Dodam jeszcze, że miałam wielką ochotę robić zdjęcia w kawiarniach, ale najnormalniej w świecie głupio mi było zaburzać rytm i życie kawiarni aparatem! Wiele z miejsc z samego wyglądu robiły dobre wrażenie, wystrój, ludzie, gwar, często pięknie ubrani kelnerzy i kelnerki. Nie mniej jednak nie chciałam niszczyć tej prywatności dźwiękiem migawki, dlatego tylko takie ujęcia kawiarniane Wam prezentuję.
Innere Stadt
To tutaj są skumulowane wszelkie spacerowo-sklepowe ulice Wiednia. I luksusowe sklepy. Największą atrakcją i centrum Innere Stadt będzie Stephansplatz i katedra św. Szczepana, oferująca w swojej wieży punkt widokowy na miasto (nie poszłam, teraz trochę żałuję, ale może przy lepszej pogodzie podjęłabym inną decyzję).

To również wciąż w granicy Innere Stadt znajduje się kościół św. Karola Boromeusza (niem. Karlskirche) przy dość ikonicznym Karlsplatz ze względu na architektoniczny punkt na liście Otto Wagnera.
To, co mnie bardzo rajcowało to Hiszpańska Szkoła Jazdy (niem. Spanische Hofreitschule). Nie wiem czy wiecie, ale to właśnie poza Hiszpanią, jedynie w Wiedniu można oglądać takie niesamowite spektakle królewskiej szkoły, gdzie konie przez lata szkolone są by wykonywać najtrudniejsze figury jeździeckie.
O ile w Jerez de la Frontera i w Hiszpanii ogólnie panują konie czystej krwi andaluzyjskiej (hiszp. pura raza española), tak w Austrii można zobaczyć inną wyjątkową rasę, konie lipicańskie — lipizzanery. Jak kogoś rajcuje jakaś wyjątkowość, to właśnie tu jest ten moment. Miejsc z taką solidną tradycją jeździecką jest zaledwie kilka na całym świecie. Wiedeń jest na tej liście.
Szalona architektura, czyli Hundertwasserhaus
Wiedeń został tknięty przez wielu architektów z wizją. Również taką nietuzinkową. Hundertwasserhaus to wg mnie jedno z ciekawszych miejsc Wiednia. Warte zobaczenia, ciężkie do powtórzenia gdziekolwiek indziej.

I miejsca z tą nazwą spod oka owego architekta są dwa. Jedno, mieszkalne, jest nieco bardziej popularne od drugiego. W drugim zaś znajduje się bardzo fajna, wspomniana wcześniej kawiarnia, z szaloną, pofalowaną podłogą, świetlikiem i dużą ilością roślinek. Drugie miejsce nazywa się właściwie Hundertwasser Kunsthaus, a w środku znajduje się także muzeum. Miejsca oddalone są od siebie 5-10 minutowym spacerem.
Z ciekawostek dodam, że w Wiedniu znajduje się także spalarnia zaprojektowana przez tego samego architekta. Jeśli ktoś ma czas, kocha tą architekturę i lubi robić małe objazdówki pod miasto, to myślę, że jak najbardziej warto.

Pałace i ogrody Wiednia, czyli Belweder, Schönbrunn i spółka
Jednego nieco żałuję. Że wszelkie ogrody były przygotowane już na zimę. A co za tym stoi to i brak kwiatów w alejkach, brak wody w fontannach, brak tej roślinnej aury. A ogrody zarówno przy Belwederze jak i przy Pałacu Schönbrunn odwiedzić warto będąc w Wiedniu. Nawet w październikowej aurze nie brakowało zwiedzających.
Z polecenia wiem, że będąc przy pałacu Schönbrunn warto też udać się do palmiarni, zaś będąc przy Belwederze — do ogrodu botanicznego. Mi niestety się to nie udało.

Belweder


Barokowa glorieta w ogrodach pałacu Schönbrunn
Wchodząc na teren zarówno jednego jak i drugiego pałacu można poczuć się jak bohater filmu kostiumowego. Tak troszeczkę. Widać przepych, a budynki i całe kompleksy są niezwykle reprezentatywne. Widać, że to miała być najznakomitsza wizytówka cesarstwa, że pałace te miały wzbudzać zachwyt, podziw i odrobinę zazdrości.
I chyba ze wszystkim się udało, bo architektura austriacka odbiła mocne piętno na innych europejskich metropoliach, stała się inspiracją i wzorem dla wielu. Daleko szukać nie trzeba, bo choćby nazwa Belweder powinna być znajoma.
… i cała reszta!
Na tym nie koniec. To, co zdecydowanie poleciłabym osobom mającym więcej czasu w austriackiej stolicy to odwiedziny w muzeach. Zaczęłam przeglądać listę muzeów i muszę powiedzieć, że brzmi ona jednocześnie imponująco, jak i dziwnie. Jest tu zarówno masa muzeów poświęconych sztuce, ale także możemy zobaczyć tu muzeum iluzji, etnologii, kawy jak i muzeum poświęcone globusom, zegarkom, torturom czy nawet kondomom!


Naschmarkt, Wiedeń

Miłośnicy secesji też poczują się w Wiedniu jak śliwki w kompocie. Z klasyków — w Belwederze zobaczymy słynny „Pocałunek” Klimta. Ale ponadto niemal wszędzie w Wiedniu będziemy natykać się na secesyjne motywy, w tym także architekturę Otto Wagnera, ulubieńca wielu. Ja jego budynki oglądałam jedynie z zewnątrz, kiedy to zmierzałam sobie na Naschmarkt, kolejną atrakcję samą w sobie.
Wiedeń ma naprawdę wiele twarzy, ale ta widoczna na pierwszy rzut jest ułożona, czysta i bardzo reprezentatywna. Zagłębisz się trochę i robi się dziwniej.
Wiedeń — informacje praktyczne
Wszystko ładnie i pięknie, ale tak naprawdę jak ogarnąć się po Wiedniu? Niech wpis rozwieje nieco wątpliwości i pomoże niektórym choć trochę ogarnąć się w austriackiej stolicy i jak taki wyjazd zorganizować.
Ja od razu powiem od siebie, że mój wyjazd był absolutnie spontaniczny, a organizacja zajęła mi tyle, co nic. Szczególnie dla osób mieszkających na południu Polski jest to moim zdaniem bardzo fajna destynacja na weekendowy citybreak.
Jak dojechać do Wiednia?
POCIĄGIEM
Z Warszawy, przez Katowice kursuje bardzo szybkie i dobre połączenie kolejowe. Z Katowic do Wiednia dojedziemy w niecałe 5 godzin i to w naprawdę dobrych warunkach. Ja właśnie takie połączenie wybrałam, zdążyłam popisać trochę postów, poobrabiać zdjęć. Cena biletu to około 20 euro w jedną stronę. Niestety biletów nie da się kupić online, trzeba udać się na dworzec kolejowy i bilety kupić w kasie.
AUTOBUSEM
Rozwój Polskiego Busa, a obecnie Flix Busa nadał nową epokę dla podróży autobusowych, również tych zagranicznych. Teraz z większości polskich miast spokojnie dojedziemy do Wiednia. Dla przykładu cena bezpośredniego przejazdu z Wrocławia do Wiednia autobusem to koszt około 80 złotych.
SAMOLOTEM
Z Warszawy czy Gdańska do austriackiej stolicy możemy także polecieć WizzAir’em. Z Krakowa i — ponownie — z Warszawy dolecimy także Ryanairem. Warto także sprawdzać Szalone Środy w LOT, tam również może się ukazać całkiem dobre cenowo połączenie z austriacką stolicą. Lotnisko w Wiedniu jest dość dobrze skomunikowane z centrum, jednak trzeba pamiętać, że transport do i z lotniska to zawsze dodatkowy koszt.
AUTEM
Do Wiednia można też szybko i sprawnie dojechać własnym autem. Sama, tak jak już wspomniałam, przez Wiedeń przejeżdżałam kilka razy, nigdy jednak nie było dane mi się zatrzymać tam na dłużej. Z Wrocławia, Katowic, Krakowa czy okolic można dojechać do Wiednia w około 5-6 godzin, jadąc niemal całą drogę autostradami. Trzeba jednak pamiętać, że zarówno w Austrii, Czechach, jak i Słowacji potrzebujemy winiety. Nie macie własnego auta? Nie szkodzi, warto sprawdzić Bla Bla Car, ewentualnie można zdecydować się też na podróż autostopem.

Od siebie powiem, że mnie do tego by wybrać pociąg zainspirowała Ula z The Adamant Wanderer. Oglądam jej relacje, czytam posty i dogłębnie podziwiam świadomość ekologiczną i szerzenie owej wiedzy w każdy możliwy sposób, przy każdej możliwej okazji.
Innym to razem podpatrywałam Anię i Marcina, czyli Wędrowne Motyle jak również przemieszczali się koleją właśnie do innego europejskiego miasta. Wtedy bodajże to była Praga?
Dla mnie była to moja pierwsza międzynarodowa podróż koleją!
Także przy okazji wyjazdu, totalnie spontanicznego, niespodziewanego, rozłożyłam na swoje prywatne łopatki kolejne coś-nieznanego. I jak to bywa z nieznanym, kiedy się tego spróbuje, nagle przestaje być straszne w jakikolwiek sposób. Nie żebym bała się międzynarodowej podróży pociągiem, ale faktem jest, że trochę nie wiedziałam jak to ugryźć i miałam kilka wątpliwości. Suma sumarum okazała się to bardzo wygodna i dobra opcja!


Jak poruszać się po Wiedniu?
Ja Wiedeń głównie przeszłam, ale również nie obyłoby się bez metra. Siatka połączeń jest bardzo dobrze rozbudowana i właściwie do każdej atrakcji spokojnie dojedziemy metrem niemal pod same drzwi. Bilet jednorazowy kosztuje 2,40 euro. Jednak jeśli zamierzacie jeździć metrem częściej, dłużej i więcej, polecam bilety czasowe, 1-dniowy bilet to koszt 8 euro, 2-dniowy 14,10 euro, zaś 3-dniowy 17,10 euro.
Co więcej, bilety są ważne nie tylko w samym metro. Na tym samym bilecie możesz również korzystać z autobusów i tramwajów.
I jeśli ktoś potrzebuje pomocy w ogarnięciu całego systemu komunikacji polecana jest aplikacja WienMobil.

Gdzie zjeść w Wiedniu?
Tak jak wspomniałam wcześniej — po pierwsze — po listę ciekawych restauracji, kawiarni i piekarni polecam subiektywny przewodnik od Uli.
Po drugie, w kawiarniach (które i tak warto odwiedzić) też przeważnie można coś zjeść.
Po trzecie, zauważyłam, że w Wiedniu istnieje jakaś taka kultura łapania jedzenia na ulicy. Niezależnie czy jesteś turystą, pracownikiem korporacji pod krawatem czy sprzedawcą na straganie, odczekasz swoje w kolejce pod uliczną budką po kebab, falafel czy słodką bułkę.
Cenowo i smakowo szczerze polecam opcję z budkami.
Dla porównania, za obiad w restauracji zapłaciłam prawie 18 euro, smakowo było w porządku, jednakże kubki smakowe nie oszalały z zachwytu. Innym razem chwyciłam kebab, za który dałam dokładnie 3,50 euro. Warto jednak sprawdzić obie opcje i samemu wyrobić sobie kulinarne zdanie.


Gdzie spać?
Ja w Wiedniu zatrzymałam się u znajomych, także koszty noclegów mnie ominęły. Jednakże cenowo wygląda to tak, że przy hostelu musimy się liczyć z kosztem 15-20 euro za noc, przy hotelu od około 50 euro za noc.
Warto jednak też sprawdzić Airbnb czy Couchsurfing, w zależności czy chcecie, możecie i lubicie być zależni od kogoś, czy preferujecie jednak robić wszystko po swojemu. Całe miasto jest bardzo dobrze skomunikowane, dlatego nie bałabym się brać lokalizacji poza centrum, wręcz na obrzeżach. Warto jednak dowiedzieć się czy w pobliżu jest stacja metra lub przystanek autobusowy.
Coś jeszcze?
Wiele da się zrobić i zobaczyć w Wiedniu niemal za darmo. Jednak jeśli chcemy chodzić po muzeach warto pomyśleć o Vienna Pass lub Vienna City Card.
Wiedeń, jak i cała Austria, ma także fajnie rozwinięte przewodniki internetowe. Polecam wejść na wien.info i tam znajdziemy też masę pomocnych informacji.
Co więcej? Nie spać, zwiedzać!
