MENU
Lifestyle / Norwegia Południowa

Wszystkie zwykłe dni w Valldal

Z biegiem czasu myślę sobie, że te najprostsze rzeczy i niepozorne miejsca są często tymi najpiękniejszymi. Dla nas. Szczęśliwymi. Poznajcie Valldal.

Jestem strasznym wrażliwcem, melancholikiem w dodatku. I gdy myślę o pięknych chwilach, chwilach szczęścia to od razu czuję zapach jesiennej rosy nad Odrą, taką, którą czułam jadąc rowerem do stajni, kiedy byłam młodsza. Myślę o magii, i widzę zorzę. Zorzę, którą widziałam i była ucieleśnieniem czegoś nadzwyczajnego. Falowała, a potem rozpłynęła się po niebie niczym miód z mlekiem. Słyszę kultowe „With Or Without You” i od razu czuję ciepłą, morską bryzę, przypomina mi się rejs po indonezyjskich wyspach. Albo „Youth”. Wraz z tym utworem widzę wschód słońca nad brzegiem morza, irańskiej wyspy Keszm. Inną taką muzyczną chwilą szczęścia jest dla mnie rozbrzmiewający utwór Mylo „Emotion 98.6”. Od razu przed oczyma staje mi obraz krajobrazów Norwegii, a w środku czuję, że mogę więcej. Przypomina mi to bowiem trekking na Troltungę. Kiedy to nie wiedziałam jeszcze, i nie wierzyłam, że da się żyć życiem bardziej. Po prostu inaczej.

Valldal
Valldal

Valldal? Gdzie to?

Moje kochane Valldal to maleńkie miasteczko położone nad fiordem w południowo-środkowej Norwegii, w Møre og Romsdal. Miasteczko i przyległe do niej pomniejsze wioseczki rozciąga się w dolinie o tej samej nazwie. Valldalen znane jest w całym kraju z truskawek. O tak. Najpyszniejsze truskawki norweskie rosną właśnie tu, w dolinie.

To dokładnie półmetek drogi do Geiranger i do Trollstigen. To jedno z tych miejsc, które na drodze do większych atrakcji po prostu się omija. Przejeżdża. I tyle. Tak właśnie postępują tysiące turystów przecinających Skandynawię swoimi motocyklami, kamperami lub wynajętymi samochodami. Czasem zdarzy się, że zatrzymają się na nocleg. Bo akurat ostatni prom odpłynął. Nie przyglądają się, nie poznają dokładnie miejsca. Bo co tu właściwie jest?

Valldal
Valldal

Valldal to mój pierwszy norweski dom

W Valldal spędziłam zaledwie 3 miesiące. Niektórzy z Was mogą stwierdzić, że 3 miesiące to nic. Jednak wierzcie mi, że przez 3 miesiące może stać się naprawdę sporo. Jednak miejsce zadziałało na mnie w pewien nieoczekiwany sposób. Zmieniło we mnie coś już nieodwracalnie.

To tu dostałam swoją pierwszą norweską pracę. Tu wypowiadałam swoje pierwsze norweskie słowa. Tutaj także zobaczyłam, że da się podejść niekonwencjonalnie do życia. Wiecie, ten moment, kiedy właściwie jesteś dopiero co po studiach, ale nie do końca masz pracę w tym zawodzie, na który się szkoliłeś wiele lat. Ten moment, kiedy nie do końca masz pomysł na siebie, dużo rzeczy cię inspiruje, wiele jeszcze wkurza, porównujesz się do innych, inni cię porównują do jeszcze innych i takie tam.

Moment, kiedy czujesz, że musisz coś postanowić o swoim życiu.

Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal

Ja, mimo że pod koniec nie czułam się tam potrzebna, za Valldal tęsknię mocno. Choć kiedyś bardziej. Chyba na tym polega niejako podróżowanie? Na tęsknocie, za dużą liczbą miejsc, tych odwiedzonych, ale także tych, które dopiero odwiedzone zostaną. Na poznawaniu miejsca nie czasem, tylko własnymi emocjami i przygodami.

Mimo, że jeszcze w Valldal zarysowała się dla mnie szansa na spędzenie kilku miesięcy w Omanie, to wiedziałam, że kawałek mojego serducha zostawiłam w Norwegii. Chyba tak na amen.

Te 3 miesiące były dla mnie niewystarczające. To za mało. Wciąż chciałam więcej, a gdy tylko poczułam, że zbliża się koniec ogarniał mnie przeogromny smutek. Wiem, że czasem nie ma innej opcji. A czasem nie chce poznawać się bardziej danego miejsca i od pierwszych chwil wiemy, że to nie to. Jednak są też sytuacje, że nawet lata spędzone gdzieś, wciąż nie są wystarczające. I w serduchu pozostaje ciągła tęsknota.

Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal

Co robić w Valldal?

Tak jak na początku postu napisałam, że lubię kojarzyć miejsca z muzyką. Valldal też ma swój, mój dźwięk. Właściwie to kilka, i to bardzo specyficznych. Od ciężkich rapsów, do których tańczyłyśmy sobie z Sylwią pół dnia w kuchni i nad fiordem, aż na pięknych i podniosłych nutach skończywszy.

Przypomina mi się to niesamowicie czyste, wspaniałe powietrze. Las, przez który zawsze zerkały na mnie góry. Niesamowita przyroda i codzienny, cudowny widok na skąpane we mgle góry, moją kochaną Ormulę, na zatokę fiordu.

Na to, co dokładnie można robić dookoła Valldal wypowiedziałam się w osobnym wpisie.

Można wejść na Ormulę, wjechać na Kløvset, wejść na Vardefjellet, na Mefjellet, inne szczyty dookoła, można pojechać zobaczyć wodospad w Muldal, albo ten bliższy w dolinie. Można wybrać się na kajaki. Na rafting. Albo pojechać dalej, na północ w stronę Trollstigen i Romsdalseggen. Lub na południe w kierunku Geiranger.

Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Na trasie Valldal – Geiranger kiedyś (dawno temu) kursowały promy. To się już jednak nie dzieje.

Możliwości jest tak wiele!

Mi, w Valldal najbardziej podobało się to, że mogłam naprawdę codziennie obserwować sobie wszystko dookoła, te góry, fiord, i za każdym razem widok był zupełnie inny, a jednocześnie ten sam, znany.

Zwykłe dni w Valldal

Jak opisać te wszystkie zwykłe dni w Valldal? Te wszystkie małe i wielkie rzeczy?

Że Sylwia mnie niesamowicie zainspirowała swoim treningiem na aerial silku. Że kochałam Valldal i codziennie wyłaziłam do lasu albo nad fiord, prawie wcale nie siedziałam przed komputerem. I spełniłam marzenie o pływaniu po fiordzie kajakiem (i małą łódką!). Że w drodze do portu dokarmiałam koty, uczyłam się norweskiego, puszczałam bańki mydlane w porcie i pracując na stacji poznawałam masę osób, podróżników. Czasem udawało mi się uciąć pogawędkę o Patagonii, czasem o Kanadzie.

Valldal
Valldal
Valldal

Że naderwałam sobie mięsień w nodze, kiedy poślizgnęłam się i zrobiłam niecelowy szpagat? Albo, że zgubiłam się na szlaku na Ormulę.

Że Valldal odwiedzili też Krzysiek z Sylwią z Xpress Tour, których przygody od dawana obserwowałam i o których tysiące razy słyszałam przez masę wspólnych znajomych, i mój rodzinny Wrocław. I w końcu tu, w Norwegii udało się spotkać! Do Valldal przyjechał też i drugi Krzysiek, którego też dotychczas znałam tylko z opowieści i z jego cudnych zdjęć. Norwegia i Valldal stało się miejscem spotkań i inspiracji.

Więc powiedzcie, jak to wszystko opowiedzieć? I z drugiej strony, kto chciałby to wszystko czytać? Zamiast czytać cudze przygody zachęcam by przeżywać sobie, na swój sposób, własne.

I znaleźć swoje Valldal.

Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Valldal
Autor

Nazywam się Paulina. I robię zdjęcia. Dużo zdjęć. Jestem zakochana w Północy. Uwielbiam być w drodze, ale czasem też fajnie się zatrzymać. Nawet na dłużej. I poznać, choć trochę wnikliwiej. Lubię podróżować intensywnie, a jednocześnie bez pośpiechu.