Rowerowych fotkowych wspominków część dalsza. I ostatnia – przynajmniej z tego lata. Trzeba niebawem stworzyć nowe wspominki rowerowe, nie tylko letnie.
Na razie moje postanowienia rowerowe leżą i kwiczą. Stwierdzam, że gdy jest zdrowie to człowiek czuje się jak władca świata, że może wszystko, zawsze i wszędzie. Ale tylko zapcha się nam jakaś zatoka albo zaboli brzunio, i nagle czujemy się jak kruszonka. Rozsypujemy się wszędzie i nie da się tego opanować.
Ja się tu będę ogarniać siebie i swoje zdrowie, a Wy tymczasem łapcie trochę energii letnich wycieczek rowerowych. Były promienie słońca, strugi deszczu, koty, rowery, kukurydza, różowe asicsy i moje lanserskie okulary za 3 euro (które niestety kilka dni temu zakończyły swój żywot). Okazyjnie i ja pojawiam się na zdjęciach. Zasługa Krzysia. Dziękuję. W skrócie – było super – jak zawsze.

