MENU
Oman / Poradnik

Oman. Informacje praktyczne

Oman to wyjątkowy kraj. W końcu przyszedł ten czas, aby Wam powiedzieć co i jak robić z tym całym pięknym Omanem. Przed Wami prawdopodobnie jeden z najbardziej kompleksowych wpisów praktycznych i informacyjnych o tym zacnym kraju, jak i w ogóle na tym blogu.

Dla wszystkich, którzy postanawiają obrać ten kierunek, powiem tak — dobra decyzja! Przede wszystkim muszę jeszcze raz podkreślić, że Oman jest przepięknym krajem — i o dziwo — mimo, że w teorii to jedno z niewielu państw na świecie, w którym nie rośnie żaden las, to pomimo tego, jest krajem bardzo zróżnicowanym krajobrazowo. Nawet ja się tego nie spodziewałam.

Niesamowity, wręcz kosmiczny krajobraz to jedno. A jeszcze bardziej fantastyczna i jeszcze niezepsuta masową turystyką kultura i tradycja to drugie. Ale wszystko się zmienia, ciągle. Łapcie motto i zaczynajmy!

Śpieszmy się zwiedzać Oman. Tak szybko przybędą tu inni turyści. 

BEZPIECZEŃSTWO

To nad czym wszyscy debatują w głowie zanim podejmą decyzję o podróży do Omanu to bezpieczeństwo. Często słyszę to pytanie — czy jest tam bezpiecznie?

Tak, Oman to kraj bezpieczny.

Ludzie są niesamowicie mili, pomocni i życzliwi. Powiedziałabym, że nawet jeszcze bardziej niż w Iranie, tyle że Omańczycy są odrobinę bardziej nieśmiali. Ale naprawdę, to kochani ludzie.

Co prawda przydarzył mi się epizod z napalonym młodzieniaszkiem. Odludzie, zostałam na chwilę sama, a resztę historii już opowiedziałam. W sumie później już nie zdarzyło mi się podróżować samej, ani nawet oddalać samej. Wiem, że takie historie to jedna na milion (akurat przydarzyła się mi, osobie piszącej bloga), ale jednak pomimo tego epizodu wciąż uważam, że Oman jest bezpiecznym krajem. Wiele kobiet podróżuje po nim solo i nic się nie dzieje, dlatego nie chcę demonizować całego kraju po jednej sytuacji.

Czy jest tu jakieś zagrożenie? Tak.

Trzeba uważać na innych kierowców (jeżdżą często jak wariaci) — to, że ty dobrze jeździsz, nie oznacza, że inni też. Poza tym sprawa, która może stresować to skorpiony. Więcej o skorpionach i co robić, by nie zostać ugryzionym dalej w poście.

Coś, o czym nie wspomina się za często to wylewające, rwące wadi lub cyklony. Tak, na to też trzeba uważać. Dotyczy to głównie pory monsunowej i wybranych rejonów.

WIZA

By podróżować po Omanie trzeba mieć wizę. No i oczywiście paszport ważny na przynajmniej 6 miesięcy, żeby takową wizę w ogóle uzyskać.

Istnieje kilka typów wiz, ale te, którymi będą zainteresowani turyści to wizy turystyczne, jednokrotnego użytku, ważne 10 lub 30 dni. Cena wizy miesięcznej to 20 OMR (około 200 zł), 10-dniowej to 5 OMR.

Obecnie po wizę, a właściwie e-WIZE trzeba aplikować online. Nie ma większych problemów z otrzymaniem wizy.

Każdą wizę można przedłużyć o kolejny miesiąc, wystarczy udać się na komisariat policji i złożyć odpowiedni wniosek (uwaga, bo dokumenty zazwyczaj są po arabsku), przedłużenie jest wystawiane od ręki. Za przekroczenie terminu wizowego płaci się karę — po 10 OMR za każdy dzień bez ważnej wizy.

I nie wierzcie banialukom, że ci, co przyjeżdżają z Dubaju mają za darmo wjazd. Każdy musi płacić.

Co więcej, jeśli przekroczycie granicę np. z ZEA, by dostać się do Musandam, a potem znowu będziecie chcieli wrócić do Omanu, to zapłacicie za wizę z każdym przekroczeniem granicy! Więc miejcie to na uwadze przy planowaniu.

WALUTA

Omańską walutą jest rial omański (OMR). 1 rial to niecałe 10 polskich złotych. Mniejsze od riala są baisa. Riala można przyrównać do złotówek, wtedy baisa to grosze, choć niezupełnie bo 100 baisa to 1 zł. Co ciekawe baisa są zarówno papierowe (występują w nominale 100 baisa), jak i w postaci monet (numerki na monetach są arabskie, więc uwaga z rozszyfrowaniem). Jest też banknot 1/2 riala.

Na wszystkich banknotach widnieje oczywiście sułtan Kabus.

1 rial omański

Ważna rzecz — by dokonać wymiany waluty należy zabrać ze sobą paszport.

W wielu miejscach, w miastach, na stacjach benzynowych bez problemu można płacić kartą. Ja używałam polskiej karty kredytowej Master Card i nigdy nie napotkałam się na problemy.


TRANSPORT

Jeśli chodzi o podróż do Omanu to raczej znaczna większość wybiera drogę lotniczą. Lotów bezpośrednich z Polski niestety nie ma (choć można poszukać wśród czarterów, Oman staje się coraz popularniejszym kierunkiem dla biur podróży i na pewno listy z wolnymi miejscami w czarterach mogą się pojawić). Z przesiadką do Maskatu z Polski polecimy już od około 1600 zł (w dwie strony).

Do Omanu można też dostać się autobusem z Dubaju. Do Dubaju tanio dolecimy niskobudżetowym WizzAir z Katowic (ceny od 400 zł tam i spowrotem) lub FlyDubai z Krakowa (ceny od 400 zł w jedną stronę). Pomiędzy Dubajem a Muskatem jeżdżą dwaj przewoźnicy, omański Mwasalat i dubajski Al Khanjry. Trasa trwa około 6 godzin.

Pierwszy przewoźnik nie sprzedaje biletów online, bilet w jedną stronę kosztuje 5 OMR (około 50 zł). Autobusy kursują 3 razy dziennie. Z Dubaju autobus odjeżdża o 7:30, 15:30 i 23:00. Z Maskatu zaś o 6:20, 15:20 i 23:20. W Maskacie busy zatrzymują się na dworcu Ruwi.

Drugi przewoźnik oferuje sprzedaż biletów online w cenie 55 AED od osoby (około 56 zł). Prowadzi usługi jedynie na tej trasie, a jego autobusy kursują dwa razy dziennie, o 7:00 i o 15:00 z Dubaju, a o 6:00 i 15:00 z Maskatu.

SAMOLOTEM

Oman jest na tyle rozległym krajem (również z regionem oddzielonym innym państwem), że loty krajowe to tutaj normalka. Z resztą Oman ma swoją linię lotniczą — Oman Air — którą ewidentnie chce rozwijać, wypromować i dorównać sąsiadom. Właśnie m.in. dla floty omańskiego przewoźnika powstało nowe, piękne, międzynarodowe lotnisko w Muskacie.

Najpopularniejszą trasą jest połączenie pomiędzy Muskatem i Salalah. Za takowy lot (w jedną stronę) zapłacić trzeba od około 27 OMR (270 zł). Innym popularnym kierunkiem jest Khasab, leżący w Musandam, czyli części Omanu oddzielonej od reszty kraju Emiratami. Za to połączenie płaci się około 29 OMR (niecałe 300 zł).

SAMOCHODEM

Najwygodniejszy, najłatwiejszy, najpopularniejszy i ogólnie naj sposób na podróżowanie po Omanie. Wypożyczalni jest wiele, zarówno międzynarodowych sieciówek, jak i lokalnych firm.

Czy lepiej mieć auto 4WD, czy wystarczy normalny sedan?

Otóż, do głównych miast i wielu głównych atrakcji dojedziecie zwykłym sedanem. Lecz, jeśli ktoś zamierza jechać np. przez Wadi Awf, na Jabal Akhdar (tu jest nawet punkt kontrolny, bez 4WD nie puszczają), czy po piaskach pustyni, po plażach, itd. — auto terenowe z dobrymi oponami to konieczność. Po prostu z terenówką można tu więcej.

Ceny wypożyczenia aut w sieciówkach to od około 90 zł za dzień, za malutkie regularne autko i od 300 zł za dzień za auto 4WD. Uwaga! Często można się tu spotkać z limitem kilometrów na dzień (zazwyczaj jest to 250 km).

Zatankujemy tanio. Cena paliwa to około 230 baisa za litr, czyli jakieś 2,30 zł.

AUTOBUSEM

Podróżowanie autobusem nie jest popularne w Omanie. Zazwyczaj tylko biedni podróżują w ten sposób. Połączenia autobusowe istnieją jedynie pomiędzy większymi miastami i miasteczkami. Autobusem dojedziemy m.in. do Salalah, Barki, Sur, Nizwy, Birkat Al Mouz, Bahli, Sinaw, Duqm, a nawet na wyspę Masirah. Ceny zaczynają się od 800 baisa przy krótszych trasach, do około 8 OMR za dalsze kierunki.

Przewoźnikiem, którego ja znam, jest wspomniany wcześniej Mwasalat. Z tipów życia mogę doradzić, że jeśli chcecie sprawdzić ich rozkład to najlepiej wejść na ich Twitter lub Instagram — wrzucają tam obrazki z rozkładami. Niech nie przerazi Was arabska wersja — zaraz obok niej jest ta, którą umiemy rozszyfrować.

Droga pomiędzy Birkat Al Mouz i Nizwą

Jak to jest z tymi drogami w Omanie?

Stan większości dróg w Omanie określiłabym na dobry. Autostrady są niesamowite, trochę gorzej prezentują się drogi drugo- i trzecio-rzędne. Te ostatnie są zazwyczaj drogami szutrowymi. Z resztą, droga szutrowa w Omanie to wcale nie taka rzadka i zła sprawa. Nie zaznać szutrówki w Omanie, to tak, jakby tam w ogóle nie być.

Zasady ruchu drogowego są proste. Jeździmy po prawej stronie (choć kontakt elektryczny mamy brytyjski!), nie używamy telefonów, uważamy na wielbłądy, zapinamy pasy, nie jedziemy do wody jeśli widzimy rwące wadi (dają za to duże mandaty; pełną listę wysokości mandatów znajdziecie TUTAJ). W miastach ograniczenia prędkości wynoszą pomiędzy 40 a 80 km/h. Poza miastami możemy jechać 90 km/h, a na autostradach 120 km/h. Wg prawa by kierować wynajętym pojazdem w jedynym kraju na o, powinno się posiadać międzynarodowe prawo jazdy. Zatem takie prawo jazdy ze sobą trzeba mieć, kiedy chcemy wypożyczyć auto.

Kierowcy w Omanie są trochę szaleni, lubią przekraczać prędkość, wyprzedzać na ciągłej, czy na trzeciego, czy ogólnie wykonywać jakieś niespodziewane ruchy. Dużo w tym chojraczenia, a mało umiejętności. Oman długo był wysoko w rankingach najniebezpieczniejszych państw na drogach, ale na szczęście powoli się to zmienia. Zaczęto dość sowicie rozdawać mandaty za przekraczanie prędkości (nawet ja dostałam jeden), w wielu miejscach zamontowane są radary, a policja faktycznie zaczyna się przyczepiać, jak ktoś robi coś wbrew zasadom.

Choć wciąż mandat za przekroczenie prędkości do 35 km/h kosztuje tyle samo, co trzy paczki mini-snickersów, czyli 10 OMR. Z obserwacji wiem, że nic tak nie zbija prędkości jak horrendalne stawki mandatów.

KIEDY JECHAĆ DO OMANU?

No właśnie! Kiedy? Ogólnie w Omanie jest zawsze ciepło i zawsze słonecznie. Tak jest w teorii, ale w praktyce zakres temperatur z jakimi się można tam spotkać oscyluje od 0 do 50 stopni Celsjusza. Nie są to żarty.

Wrzucając Oman do jednego worka z podpisem „tu jest tylko gorąc” i pielęgnowanie tej postawy w sobie może nas przyprawić o porządne wymrożenie pupy. Owszem, można się usmażyć i dostać udaru, ale można też dosłownie zamarzać. Kwestia tego w jaki rejon i o jakiej porze się wybieramy.

Wadi Shab

Pamiętajmy, że Oman to nie tylko plaża. To także pustynia, a pustynia ma to do siebie, że w dzień jest gorączka, a nocą chłód. To także góry, a w górach jest zawsze kilka stopni chłodniej.

Zróżnicowanie jest dość spore, dlatego polecam to przeczytać zanim wybierzemy swój czas na Oman.

    24°C

LISTOPAD – LUTY

Czas pomiędzy listopadem a lutym to najlepszy moment by jechać do Omanu po to, by chodzić po górach. W innych miesiącach jest to dość niemożliwe, upał i niekończące się słońce kończą się jedynie udarem, nie zaś trekkingiem. A góry w Omanie są piękne i warto po nich połazić.

Tylko uwaga, bo potrafi zmrozić rano! Uwierzylibyście, gdybym powiedziała, że doświadczyłam ujemnej temperatury w Omanie? O tak. W nocy, w górach było -2°C. Nie żartuję. W miejscach położonych wyżej, nocą, zawsze marzłam i zawsze miałam na sobie z 4 warstwy ciuchów, a i tak było mi zimno. Mi! W dzień patelnia, ale noc potrafi dać chłodem po kościach. Różnica temperatur jest szaleńcza i dużo ciężej wziąć na klatę przymrozki w nocy, kiedy w dzień jest prawie 30 stopni. Zakres temperatur na jaki trzeba się przygotować (uwzględniając góry) to od 0 do 35 stopni. Yolo!

Mamy też odrobinę większą szansę na zobaczenie chmury lub deszczu — jeśli wam się uda zobaczyć to w Omanie, to jesteście szczęściarzami. Swoją drogą, dzięki temu, że raz na miesiąc spadnie deszcz, to wschody i zachody słońca są bardziej klarowne, przejrzyste. W innych miesiącach niekończąca się susza sprawia, że w powietrzu unosi się warstwa pyłu.

Kalendarzową zimą za to trochę gorzej pływać w wadi. Bo woda może być naprawdę zimna! Kiedy mówię zimna, mam na myśli, że będzie naprawdę zimna.

Nie jest to też dobry czas na obserwację lęgu żółwi — jest dla nich za zimno. Jadąc na plażę do Ras Al Jinz, może traficie na jednego, dwa, może na zero, ale dla porównania, latem, każdej nocy jest ich tam kilkadziesiąt do nawet kilkuset.

    42°C

MAJ – SIERPIEŃ

Upał, gorączka, piekarnik. W krajach GCC (ang. Gulf Cooperation Council) istnieje takie powiedzonko, że możesz nagrzać piekarnik do 50 stopni, wsadzić tam głowę i ogólnie nie poczujesz różnicy. W sumie już w kwietniu możesz tak się poczuć, więc przerażenie mnie bierze na czerwiec, czy lipiec.

Jest to niezwykle ciężki czas na podróżowanie po Omanie. Piasek na plażach parzy (nie, że trochę, przyjaciółka tak sparzyła sobie stopy, bo spadły jej klapki, że popłakała się z bólu). Kamienie w wadi też parzą. PARZĄ, serio. Ja też się poparzyłam, aż tak, że zrobiły mi się bąble i schodziła skóra.

Ogólnie temperatury średnio oscylują powyżej 40 stopni, chłodu (który chłodem i tak nie będzie) można spróbować szukać w górach. Pragnienie znalezienia kawałka cienia w tak wyeksponowanych rejonach, w takim upale, to uczucie, którego nie zapomnę.

Za to miesiące letnie to świetny czas na obserwację żółwi.

To też czas monsunowy, w Dhofar i rejony Salalah na czerwiec i lipiec przybywa słynny khareef, zamienia pustynię w zieloną oazę. Jednak trzeba uważać, bo istnieje też większe ryzyko na cyklon.

No i mamy ramadan (post) oraz świętowanie po ramadanie, czyli eid! Święta islamskie są świętami ruchomymi, więc za kilka lat, ramadan będzie obchodzony w kwietniu. W 2019 roku początek ramadanu przypada na 5 maja, eid na 4 i 5 czerwca. Trzeba pamiętać, że podczas postu np. nie można pić ani jeść w miejscach publicznych. Uwaga też, bo szpitale są wtedy zazwyczaj przepełnione od mdlejących osób (efekt upału i braku wody, albo obżarstwa wieczorami).

    35°C

POZOSTAŁE MIESIĄCE

Cała reszta, czyli okresy od marca do kwietnia oraz wrzesień z październikiem, to trochę takie okresy przejściowe, ni ciepło, ni zimno. No dobra, właściwie to ciepło. I to bardzo. Jest to czas najlepszy, jeśli ktoś lubi wygrzać się na plaży lub pływać w wadi.

Ogólnie bardziej marzec i październik to dobry czas na kąpiele w wadi. Woda wtedy jest zazwyczaj bardzo przyjemna, kamienie jeszcze nie tak rozgrzane, idealnie na relaks. Zaś kwiecień i wrzesień potrafi już/jeszcze dogrzać skwarem.

W kwietniu wybrałam się na trzy wycieczki i muszę przyznać, że na każdej było bardzo ciężko. Nie dało się cieszyć w pełni tym, co było dookoła, bo myśleliśmy jedynie o tym by znów znaleźć się w klimatyzowanym aucie. Kąpiel w morzu nie pomagała, bowiem spocona, nagrzana od żaru skóra zaczęła tylko bardziej szczypać po nurze w słonej wodzie.

Największe dla mnie zaskoczenie to to, że wiosną, w marcu i kwietniu, można zaobserwować kwitnienie drzewek! Takie rzeczy co prawda tylko w górach, warto wtedy jechać np. do Wakan lub Hadash. Jest to też czas, kiedy kwitną róże na Jabal Akhdar. Te róże to trochę taki tamtejszy fenomen. Omańczycy je kochają, kochają zapach różany, kadzidlany, wszystko tam pięknie pachnie. To taki temat-perła (na reportaż), o którym niestety dowiedziałam się za późno. Ale jest to coś naprawdę wyjątkowego. W ogóle Jabal Akhdar jest magiczną górą (właściwie to platou) pod tym względem.


Nie wiem jak wy, ale ja, nawet jak już wiem, kiedy chcę jechać i po co, to i tak zawsze potem pojawia mi się najbardziej nurtujące mnie pytanie. Przy każdym wyjeździe. A póki nie dostanę odpowiedzi na to pytanie, póki nie przygotuję listy to odczuwam dziwny stres.

„Co spakować do Omanu?”

Pierwsza nurtująca rzecz — nurtująca szczególnie dla kobiet — co w Omanie można/wypada nosić? Jakie są restrykcje odnośnie ubioru? W czym jest wygodnie? Co prawda wiem, że moi towarzysze podróży już mi nigdy nie uwierzą w kwestii odzienia, szczególnie, kiedy powiem, że „klapki wystarczą”, ale może wy mi uwierzycie.

Jeśli chodzi o panie, to jako, że jest to kraj muzułmański w miejscach publicznych należy się okrywać, a przynajmniej ramiona i kolana. Suma sumarum jest to też praktyczniejsze ze względu na możliwe oparzenia. Na publicznych plażach, w miejscach, w których są inni, te zasady się tyczą również strojów kąpielowych, czyli nie ma latania w bikini. Panowie też nie powinni nosić slipek, a bokserki. Aczkolwiek widziałam panie w normalnych strojach kąpielowych, nikt ich nie upominał (choć jest to ewidentny brak szacunku lub niewiedza), ale dużo mężczyzn patrzyło się na nie jak na mięso.

Lecz Oman to Oman — wszystko jest inshallah i nikt tu raczej o nic nie ma spiny (no chyba, że jesteście akurat wśród konserwatystów, czyli w rejonie Nizwy), więc nawet jak się zapomnicie, to raczej grzecznie zwrócą wam uwagę i tyle. Zasady zasadami, ale jak nikt nie patrzy to nawet Omańczycy ich nie przestrzegają. Spotkałam — i to nie raz — Omańczyków, którzy pili whisky czy sączyli jakieś inne drinki, a nawet takich, którzy ze swoimi żonami w strojach kąpielowych (!) robili imprezy przy plaży. Wiele zależy od człowieka i jego nastawienia, a dużo Omańczyków jest bardzo za myślą zachodnią. Inna kwestia jest taka, że turystów jednak traktuje się trochę z przymróżeniem oka.

Ale! Jedziemy tam, wiemy o zasadach ubioru, więc szanujmy to. Jak widzimy, że nie jesteśmy sami to starajmy się tych zasad przestrzegać.

  UBRANIA, TYLKO LEKKIE

O dziwo przyjemniej będzie ci w długim rękawku, ale lekkim. Biała, zwiewna, lniana koszula wygra wyścig z dopasowanym topem, a dodatkowo ochroni cię przed palącym słońcem. Świetnie się sprawdzają spodnie typu alladynki. Do kąpieli w miejscach publicznych weź t-shirt i legginsy.

  WEŹ COŚ CIEPŁEGO!

W Omanie bywa zimno, szczególnie w nocy i w górach (temperatura potrafi oscylować koło zera!), więc niech żar z nieba za dnia cię nie zwiedzie. Weź też koniecznie coś ciepłego. Kurtka puchowa to wcale nie taka abstrakcja.

  KLAPEK DOBRY NA WSZYSTKO?

Ja przechodziłam w japonkach cały Oman. Dosłownie. W japonkach śmigałam po wadis (ale wy tego nie róbcie), po plażach, czy nawet zboczach plaż (tego też nie róbcie). Zajechałam takim sposobem 3 pary japonek.
Warto pomyśleć o butach do pływania. Przydają się zarówno w wadis, jak i w morzu, a to minimalny koszt (30 zł).
Jeśli wybieracie się na grube chodzenie po górach to warto mieć porządne buty trekkingowe (kamienie są bardzo ostre i adidasy łatwo ulegną zniszczeniu). Jeśli jednak nie zamierzacie pokonywać omańskich szczytów lekkie obuwie sportowe będzie w porządku.

Niezapomniany „spacer” w japonkach przy Bandar Al Khairan

  OCHRANIAJ SIĘ PRZED SŁOŃCEM

Ochrona przed słońcem to bardzo ważna rzecz. Wysoki filtr UV, okrycie głowy (czapka z daszkiem, kapelusz, cokolwiek), dobre okulary przeciwsłoneczne i zawsze (!) dużo wody pod ręką. Warto też na czas wyjazdu wyposażyć się w jakiś parasol lub inny rodzaj zadaszenia, szczególnie jeśli chcesz jeździć na jakieś dzikie plaże. Tam nie ma zazwyczaj grama czegokolwiek pod czym można się schować, a palące słońce wykańcza bardzo szybko.
Nie zapominaj smarować się filtrem nawet jak idziesz w góry. Pamiętaj też o… uszach. Spalone uszy bardzo bolą i mówię to z doświadczenia.

  WTYCZKA? BRYTYJSKA!

Jeśli mamy jakąkolwiek wiedzę dot. historii Omanu to wiemy, że jest on w bliskich i dobrych stosunkach z Wielką Brytanią, a losy obu państw przeplatały się w historii wielokrotnie. Z tego choćby powodu gniazdka elektryczne są typu brytyjskiego. Warto wyposażyć się też w power-banki, a jeśli chcemy jeździć wypożyczonym autem to standardowo dobrze mieć przejściówkę z gniazda zapalniczki.

  WEŹ APARAT, ALE DRONA NIE BIERZ

Wg omańskiego prawa niestety rekreacyjne latanie dronem w Omanie jest zabronione. Zaś na komercyjne latanie trzeba zdobyć zgodę od PACA (ang. Public Authority for Civil Aviation). Zatem drona zostaw w domu, ale koniecznie przygotuj aparat! Słyszałam zabobony o tym, że w Omanie, ludzie nie chcą, aby ich fotografować, ponieważ wierzą, że zrobienie zdjęcia to jak zabranie duszy. W rzeczywistości jest tak, że jest tam niesamowicie wiele motywów do zdjęć! Oman to raj dla fotografów. Dobrze się wyposażyć w filtry szare, bo słońca potrafi tu być bardzo dużo.

PRZYGOTUJ SIĘ NA WODĘ!

Tak! Jak najbardziej! Jeśli chcesz poszaleć i eksplorować nieco różne wadis to nieraz będziesz zmuszony do wskoczenia do wody z całym grajdołem, który ze sobą masz! Warto na tą okazję wyposażyć się w worek wodoodporny. Wszelkie obudowy wodoodporne na aparaty czy telefony też mogą zdać fajny egzamin. I nie zapomnij o dobrej masce do snorkelingu!

  COŚ JESZCZE?

Wszystko zależy od typu wyjazdu, bowiem inne rzeczy bierze się na roadtrip, a inne na leżenie plackiem przy hotelowym basenie.
Z tipów życia mogę powiedzieć, że na pewno warto nie zapomnieć płatków kosmetycznych, bo w Omanie kosztują przynajmniej 1 OMR (10 zł). Warto też się wyposażyć w lnianą torbę (lub torby) na zakupy oraz bidony/bukłaki na wodę by ograniczyć zużycie plastikowych butelek i toreb (które są tu rozdawane na potęgę).

No właśnie, będąc w temacie plastikowych butelek, torebek i ogólnie śmieci.

Oman niestety ma palący problem ze śmieciami.

Problem rośnie, momentami miałam wrażenie, że świadomość i przeciwdziałanie temu też, ale czasem się zawiodłam. Zdarzyło mi się dopłynąć na plażę (do której nie było żadnej drogi doprowadzonej), na której był ustawiony kosz na śmieci i wielka tablica z prośbą, by śmieci wrzucać do kosza. Wszystko pięknie, ale w kontenerze śmieci było tyle, co kot napłakał, a wszystkie śmieci porozwalane dookoła.

To samo tyczy się pustyni i innych miejsc. Weźmy pod lupę słynną destynację jaką jest Wahiba Sands. To jeden wielki śmietnik, a także momentami mogiła dla zwierząt. Zapach rozkładających się zwłok w tym upale przyprawiał o mdłości. I wszędzie kawałki rozbitego szkła, walające się worki. Okropność.

Okej, widziałam dużo większe śmietniska we Wschodniej Azji. Tam to był dramat na naprawdę olbrzymią skalę. Tu ten problem dopiero zaczyna kiełkować, ale można temu przeciwdziałać.

kosze na śmieci na popularnych miejscach kempingowych to jeszcze niestety rzadkość

Ale czemu o tym mówię? Bo Omańczycy mają tendencję do naśladowania Zachodu. Jeśli tam będziecie dajcie dobry przykład, a inni pójdą za wami. Tysiące reklamówek w sklepie? Weźcie torbę lnianą, zobaczycie, że ludzie będą się przyglądać, a później jakieś jednostki też zainteresują się tematem. Jesteście na plaży i widzicie walające się puste butelki? Zacznijcie je zbierać, zagadajcie do innych by pomogli, a zobaczycie, co niesamowitego się stanie. Nawet jeśli Omańczycy będą początkowo niepewni, to wiedzcie, że wszyscy są bardzo uczynni i nie odmówią prośbie o pomoc.

Oczywiście, nie zmienicie wszystkiego i na pewno nie od razu. Ale każda mała rzecz, każdy gest w dobrą stronę cieszy, i was, i tych, co tam mieszkają, i tych, którzy przybędą tam po was i nie zastaną śmietniska.

Takie małe save the planet w zamyśle myśl globalnie, działaj lokalnie.

NOCLEGI

Ogólnie jest tak, że Oman nie jest dobrym krajem na budżetowe podróże, ale nie ukrywajmy, Polak potrafi, zawsze. W Omanie nie ma czegoś takiego jak hostel. Czasem trafi się na guesthouse, ale nie jest to jeszcze zbyt popularne. Airbnb dopiero raczkuje, ale widzę, że pojawia się coraz więcej ofert. Jeszcze jakiś czas temu, jak sprawdzałam, nie było tam niemal nic. Teraz? Widzę 300+ ofert! Społeczność na Couchsurfingu też powoli rośnie. Trzeba wziąć pod uwagę jedno Oman bardzo dynamicznie się rozwija pod turystykę i ilość obiektów obsługujących turystów będzie rosła.

Najtańszy nocleg o jakim słyszałam to 7 OMR (około 70 zł) za noc od osoby. Jednak przeglądając oferty to rozstrzał cenowy jest naprawdę olbrzymi. Wiem, że bardzo drogie jest nocowanie w pustynnych campach. Taka przyjemność średnio kosztuje około 50 OMR (około 500 zł), za noc od osoby.

No właśnie, dość drogo. Ale jest na to fantastyczne rozwiązanie! Kemping na własnych warunkach. Zawsze i wszędzie!

KEMPING, BEJBE!

Oman pod tym względem jest rajem. Rozbijanie się na dziko nie jest zabronione — jest wręcz wskazane. Kemping jest tu niemal jak sport narodowy. Piknikują, kempingują i grillują wszyscy, całymi, wielkimi rodzinami. Wszędzie, nawet przy drodze.

Zapomnisz namiotu? Śpiwora? Albo miliona innych rzeczy? Nic nie jest stracone! Sklepiki ze sprzętem biwakowym są tu wszędzie. Będąc na największym zadupiu, nie znajdziesz supermarketu, ale znajdziesz sklepik z całym ekwipunkiem do biwakowania. Oczywiście biwakowania w omańskim stylu, który odrobinę się różni od europejskiego wyobrażenia. W takim sklepiku znajdziecie absolutnie wszystko, łącznie z drewnem, rozpałką, siedzonkami, lampkami czy kempingową wersją setu do picia omańskiej kawy.

Możecie się zdziwić, jak bardzo niektóre miejsca kempingowe potrafią być zatłoczone w weekend. Przygotujcie się na myśl, że w weekend naprawdę ciężko się rozbić gdzieś, gdzie nie będzie innych biwakowiczów.

Oman jest naprawdę super do podróżowania w ten sposób. Nie ma miejsc wytyczonych, nie ma tu w sumie oficjalnych kempingów, rozbijasz się tam, gdzie chcesz. Oznacza to też brak toalet i dostępu do prysznica. Toalety są przy każdej stacji oraz… przy meczetach (a te są wszędzie). O ile do samego meczetu jako niewierni nie bardzo możecie wejść, tak do łazienki obok spokojnie.

Z porad jakie mogę dać na podbijanie Omanu swoim namiotem to aby wyposażyć się w grubą i miękką karimatę lub gąbkę, może nawet materac. Podłoże jest bardziej niż często mocno kamieniste, więc warto mieć coś wygodnego pod dupskiem. Oczywiście namiot musi być wolnostojący. Taki, który trzyma się tylko na śledziach można wsadzić sobie w pupę, bo śledzia (dla odmiany) nigdzie nie wsadzicie. Takie fajne, składane gąbki, które służą jako materace można nabyć w Lulu za jakieś 6 OMR (60 zł). Może uda się wam znaleźć coś podobnego taniej, ale wiem, że to będą najlepiej zainwestowane pieniądze w waszym życiu.

Z uwagi na skorpiony (i to, że lubią chodzić przy ściankach) zalecam jednak spanie w zamkniętym namiocie i unikanie spania pod gołym niebem.

Ładne miejsca na rozbicie namiotu mogłabym Wam polecać dość długo, ale chciałabym wyróżnić 5 z nich. Jedno, ukryte, koło rezerwatu żółwi w Ras Al Jinz (22°25’38.4″N 59°50’12.1″E). Drugie, przy jednej z najpiękniejszych plaż, jakie widziałam, niedaleko Ras Madrakah (18°59’18.5″N 57°49’11.2″E). Do tych wyżej wymienionych dojedziecie jedynie autem 4WD. Z takich bardziej popularnych, do których da się dojechać normalnym autem, to White Beach, koło Fins, ten punkt nawet oznaczony jest na mapie jako kemping (22°53’30.3″N 59°13’20.0″E), Bandar Al Khairan (23°30’49.2″N 58°44’34.6″E) i przy wjeździe na offroad do Wadi Awf (23°10’02.9″N 57°24’53.3″E), tam obudzicie się z przepięknym widokiem (na to miejsce dojedziecie zwykłym autem od strony Al Hamry, ale już nie wjedziecie w wadi – tzn. wjechać możecie, jasne, ale wpakujecie się w tzw. gufno).

Jedna z pierwszych rzeczy, które urzekła mnie w Omanie, która dosłownie uderzyła we mnie, było piękno przyrody jaka jest w około. Nie była to jednak przyroda jaką znałam do tej pory. A przynajmniej nie do końca. Jestem osobą, która kocha Północ i kocham tą Północ całą sobą. Kocham wychłodzone kilometry pustkowia, melancholijne wiatry, mgły i chmury w szarych barwach. Widziałam też sielankowe krajobrazy południowych krain.

I w Omanie jest takie dziwne połączenie, tej północnej, surowej melancholii pustkowia, ale wszystko otulone jest ciepłą barwą. I szczyptą obłędnego turkusu, przybliżającego nas do pojęcia raju.

ATRAKCJE OMANU

Piękna jest tutaj całe mnóstwo i nawet mi ciężko ustanowić jakikolwiek ranking najwspanialszych miejsc czy doświadczeń. Ale ponieważ byłam — jak mi się zdaje — dostatecznie długo i trochę tego Omanu zobaczyłam by zabierać głos, więc postanowiłam przygotować małą listę, 10 rzeczy, które trzeba zobaczyć w Omanie. Być może komuś (szczególnie z podobnymi upodobaniami) się przyda przy planowaniu swojego pobytu w tym zacnym kraju. A (może) wiecie, uwielbiam listy.

Dodam, że osoby, które nie są w stanie same ogarnąć niektórych miejsc (via ferraty, trudnodostępne wadi, Snake Gorge itd.), gdzie potrzebny jest sprzęt, dobra orientacja w tymże terenie zachęcam do kontaktowania się z lokalnymi przewodnikami. Ja od siebie mogę polecić Alego z bloga OmanTripper. Sama korzystałam z jego rad i wskazówek, a potem tak wyszło, że udało się spotkać i bardzo wiele Omanu zobaczyłam dzięki niemu. Jest to moja zaufana osoba i wiem, że nawet jeśli sam nie będzie w stanie czegoś zrobić to poleci osoby, które na tym się świetnie znają.

Ruiny Birkat Al Mouz

5. WADI BANI KHALID

To chyba będzie moje ulubione miejsce do pływania na świecie. Nie żartuję. Mimo, że turystów tu nie brak, a pierwsze baseny bardziej przypominają jakiś Ciechocinek czy Mielno, tak kawałek dalej znajduje się prawdziwy raj.

6. NOC I DZIEŃ NA PUSTYNI

Spędzenie nocy i dnia na pustyni to coś, o czym od dawna marzyłam. I zrobiłam to, zarówno w Maroko, jak i w Omanie. Były wielbłądy, pomarańczowe wydmy, pustkowie. Ale czegoś brakowało. Kiedy zostałam zaproszona na pierwsze urodziny, houl houl, kiedy mogłam dzielić się tą radością z tymi ludźmi, a potem razem siedzieliśmy, sączyliśmy herbatę, rozumiałam tyle co nic, a kobiety malowały mi ręce henną. To to. Było pięknie.

Droga wijąca się przez Wadi Awf

10. POŁUDNIOWE WYBRZEŻE

Miłośnikiem plaż nie jestem. I to żadnym. Posadzić mnie na plaży i kazać siedzieć, to trochę jakby za karę. Ale te omańskie wybrzeża są naprawdę hipnotyzujące, a im bardziej na południe tym stają się piękniejsze! Złoty piasek wśród czarnych gór i do tego turkusowa woda? Albo plaża ciągnąca się kilometrami, biała jak mąka, płaska, aż tu nagle wyrastają białe wydmy? I to nie tak, że się kończą. Wspinasz się na nie, a tu się okazuje, że to biała pustynia! Te plaże to coś absolutnie wyjątkowego.

Przepiękne plaże w okolicy Ras Madrakah

Na koniec chciałam dodać, że nie było mnie też w wielu miejscach — w tym i w Musandam, i w Salalah — a jestem przekonana, że również te rejony są niezwykle warte odwiedzenia!

1. TARG KÓZ W NIZWIE

Jak dla mnie to totalny faworyt. Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam, nigdy o tym nie czytałam. Kiedy usłyszałam pierwszy raz o jakimś suku, pomyślałam, że taki podobny do tego w Marrakeszu. Oj nie. Marrakesz to cienki bolek w porównaniu z tym, co dzieje się w piątkowe poranki w Nizwie.

2. JABAL SHAMS

W życiu bym się nie spodziewała, że zastanę tak piękne i wysokie góry w tak pustynnym miejscu. I to jeszcze góry o kształtach i kolorach niczym z księżyca. Będąc już przy krawędzi tego Wielkiego Kanionu, warto pójść na Balcony Walk albo przynajmniej kawałek podejść szlakiem na szczyt, by zobaczyć kanion także z innej perspektywy.

3.  WADI SHAB

Najsłynniejsze wadi Omanu musiało znaleźć się na podium. Jestem totalnie zakochana w całym omańskim wadi experience, jeśli można to tak nazwać. Oazy opisywane w baśniach myślę, że wyglądają właśnie tak. Doświadczanie wadi będąc w Omanie to absolutna powinność.

4. REZERWAT ŻÓŁWI W RAS AL JINZ 

Od kiedy pamiętam, jako mały bobek, chciałam przenosić się w światy z tych wszystkich niesamowitych miejsc, pokazywanych w filmach dokumentalnych, które oglądałam nałogowo. Pamiętam do dziś kilka kadrów, a na jednym z nich żółwie. Od tego momentu marzyłam by spotkać żółwie na plaży. Jeśli ktoś ma podobne marzenie, to wiecie, gdzie jechać.

gaj palmowy w Birkat Al Mouz

7. BIRKAT AL MOUZ

Do tego miasteczka już zawsze będę mieć sentyment, to był mój dom przez kilka miesięcy. Wydawałoby się, że nic tu nie ma, ale ten gaj palmowy! To najpiękniejszy gaj palmowy w Omanie. Spacer po tym gaju i wypatrywanie niebieskich, rajskich ptaków to naprawdę piękna sprawa. Tak samo jak widok na stare miasto, ruiny i właśnie ten cudny gaj.

8. BIMMAH SINKHOLE

Jedni powiedzą, że to tylko dziura w ziemi, inni, że to nowe, omańskie insta-miejsce. A ja mówię, że jest to coś niesamowitego, że pojechanie tam rano, kiedy jest jeszcze pusto, ale pierwsze słońce zagląda do słonego jeziora i zanurkowanie tam, to uczucie takie, że aż ciarki przechodzą!

9. WADI AWF

Jak Oman to i offroad. A jak offroad to wybierajmy te najpiękniejsze trasy. Taką trasą jest właśnie droga wijąca się przez Wadi Awf, to kilkadziesiąt kilometrów przygody w kurzu przez góry, wioski i kaniony!

Bimmah Sinkhole

Wadi Bani Khalid

5 MOICH ULUBIONYCH WADI

Jeśli jedziecie do Omanu to na pewno już wiecie czym jest wadi, a jeśli jeszcze nie wiecie, to na pewno jadąc do Omanu się dowiecie, ha! Ten ranking jest totalnie subiektywny, też nie widziałam wszystkich omańskich wadis, ale spokojnie mogę wskazać swoich faworytów.

1. WADI SHAB

Mój faworyt. Jest to najpopularniejsze wadi w całym Omanie, ale nie bez powodu. Woda jest tu obłędnie turkusowa, góry piękne, dzikie i wysokie. Ale to, za co najbardziej lubię to wadi, to fakt, że można tu naprawdę doświadczyć to wadi, a wszystko jest wywarzone. Macie zarówno krótki hike, ale też nie za trudny. Są piękne baseny, jest jaskinia, do której można wpłynąć. Są przepiękne widoki cały czas. Wadi w pigułce w bardzo ładnym wydaniu. To takie urzeczywistnienie wizji górskiej oazy.

2. WADI BANI KHALID

Jeśli chodzi o ulubione miejsce do pływania bez wahania wskazałabym Wadi Bani Khalid. Tamte baseny, są po prostu obłędne. Czułam się tam, jak w jakimś kosmicznym parku wodnym. Jakbym miała opisać raj, to opisywałabym to miejsce.

3. WADI AWF

Tu pływania za bardzo nie ma (chyba, że ekstremalne w Snake Gorge), ale przez wadi jest poprowadzona jedna z piękniejszych dróg jakimi dane mi było jechać w Omanie. Doświadczenie tego górskiego offroadu to naprawdę świetna przygoda, a widoki po drodze są niesamowite.

4. WADI TIWI

Zieleń, zieleń, zieleń! Pewnie gdybym miała szansę bardziej poznać to wadi, możliwe, że trafiłoby na szczyt listy. Natura jest tu niesamowita, a wąwóz ten skrywa w sobie wiele ukrytych, pięknych miejsc, wodospadów i basenów. Nie jest tu tak łatwo się dostać, co czyni to miejsce jeszcze bardziej magicznym.

5. WADI GHUL

To trochę takie oszukaństwo, bo w samym wadi właściwie nie byłam, ale widziałam je z góry. To, co zobaczyłam było cudowne. To taki Wielki Kanion, tyle, że w Omanie.

TRASA

Wiadomo, każdy ma swoje pomysły to jak, gdzie jechać i co zobaczyć. Sama z jednej strony uwielbiam to robić, bo zazwyczaj odkrywam też kolejne miejsca po drodze. Z drugiej (często) bardzo mi się nie chce tego robić, nie mam siły, czy czasu.

Dla tych, którzy nie lubią, nie chcą lub nie potrafią szykować trasy, albo po prostu poszukują jakiejś miłej ściągawki — moi Drodzy — dziś Gwiazdka przyszła do Was szybciej. Oto dwa gotowe plany trasy na roadtrip po Omanie! Podziękować mi możecie w komentarzach.

PLAN KRÓTKI

Plan krótki wcale nie jest taki krótki, ma nieco ponad 1000 km. By nacieszyć się tą trasą polecałabym robić to na 2 tygodnie. Można też ją rozbudować, bo po drodze jeszcze kilka ładnych rzeczy jest, jak Sur, Wadi Tiwi, Jabal Akhdar i wiele innych. Ale ci, co mają mniej czasu mogliby też uwinąć się w tydzień. Choć ostrzegam, że to wersja bardzo combo, tylko dla wytrwałych.

1 DZIEŃ
Zaczynamy w Muskacie, jedziemy sobie w kierunku wioski rybcakiej Qantab, w której można zrobić krótki przystanek. Potem jedziemy dalej, na Bandar Al Kahrain (nazywam to sobie zatoczkami, moje znalezisko), miłe miejsce na nocleg i relaks. Są tu sami lokalsi, jak nie wypada akurat weekend to miejsce może być całkiem puste. A jak komuś nie pasuje to nieopodal jest masa innych plaż, jak Sifah czy Yiti.

2 DZIEŃ
O wschodzie lub nawet przed nim, dobrze się uwinąć i zajechać sobie na Bimmah Sinkhole (ważne by być tam rano, potem robi się tłoczno i nieprzyjemnie).
Zaraz obok mamy piękne Wadi Shab. Trochę łażenia, trochę pływania. Jak ktoś popływa więcej to dopłynie do jaskini na końcu. Trzeba się uwinąć do 17:00-19:00, bo zazwyczaj do tej godziny funkcjonują tamtejsze łódki. Potem warto zebrać manatki i pojechać dalej, na Ras Al Jinz, tak by być gotowym na poranne oglądanie żółwi (warto zrobić rezerwacje mailowo, choć to Oman, więc jak zapomnicie to i tak wszystko będzie inshallah).


3 DZIEŃ
Z rana piękna plaża i żółwiki, potem jazda na Wadi Bani Khalid, tam piękny relaks, pływanie i te sprawy. Na noc zajechanie na jakiś przyjemny camp na Wahiba Sands. Endżojowanie zachodu i wschodu słońca na pustyni.

4 DZIEŃ
W Sinaw można spróbować wyhaczyć jakiś wyścig, trening wielbłądów lub targ rybny (a może nawet i kozi, jeśli odpowiedni dzień i czas), jak nie, to w sumie można olać (ale nie trzeba). Z Sinaw pojechać do Birkat Al Mouz, tam polecam sobie pozwiedzać te ruiny, połazić po gaju, podjechać lub podejść na punkt widokowy na ruiny i gaj palmowy (najlepiej o zachodzie).

5 DZIEŃ
Jeśli magicznym sposobem tego piątego dnia trafia się piątek to koniecznie — Targ Kóz w Nizwie! Jeśli nie, to ciśnij na Jabal Shams. Nie zahaczaj jedynie o punkty widokowe (są dostępne bez żadnego łażenia). Idź tam na Balcony Walk albo choć kawałek w kierunku szczytu, warto.

6 DZIEŃ
Jeśli masz auto 4WD to warto przejechać sobie przez Wadi Awf. Po drodze jest malownicza, górska wioska Bilad Sayt. Ale to cała ta trasa dostarcza super wrażeń, serio. Droga kończy się w Rustak, a stamtąd już tylko 1,5 h do stolicy. Lecz jeśli nie masz auta z napędem na 4 koła — to borze szumiący — nie jedź tamtędy! Wtedy niestety musisz wrócić do Muskatu przez Nizwę.

PLAN COMBO

Dla tych, co nie idą na kompromisy. Co mają masę czasu. I pieniędzy. Bezlitosny roadtrip po całości, czyli przynajmniej 3500 km po pustyniach, piaskach (także tych ruchomych!), górach, plażach i ogólnie wszędzie.

Tutaj już Wam nie podam, co może być dzień po dniu, jak rozłożyć tą trasę. Rozkoszujcie się mapką i sami sobie zaplanujcie, co i jak.

Z takich miłych punktów, które ciężko dokleić do trasy, a które zapewne warto, to Wyspy Dimaniyat, a także Musandam, czyli tam, gdzie rzekomo są południowe fiordy. Na wyspy można dopłynąć ze stolicy, jednak nie jest to sprawa tania. Jednakże każdy kto był mówi, że warto, że pięknie, że niesamowity rezerwat, a świat podwodny tam to bajka. Instagram mówi mi to samo.

Z Musandam zaś sprawa się komplikuje o tyle, o ile nie każdym wypożyczonym autem można przekraczać granicę (trzeba pamiętać też o dodatkowych kosztach wizowych, bo wizy są jednorazowe!). Można lecieć, ale wtedy pojawia się pytanie — co z autem? Można płynąć też promem, ale to info mam niesprawdzone w pełni. Wiem jedynie, że promy do Khasab nie pływają codziennie, ale jak już pływają to zarówno z Muskatu jak i z Suharu (he he, najlepsza nazwa miasta na świecie).

Myślę, że nawet mało który Omańczyk może się pochwalić takim dorobkiem podróżniczym po kraju, jaki zakłada ta trasa. Więc komu w drogę, temu blichtr i chwała.

ZWIERZAKI

Oman? Myślisz pustynia. Na pustyni na pierwszy rzut oka nic nie ma. Bezkresy tych pustkowi jednak są dużo bogatsze w zwierzaki niż możecie sobie to wyobrazić. Ląd to jedno, ale pod wodą toczy się niesamowite bogate życie. Ludzie jeżdżą na drugi koniec świata by nurkować z rekinami wielorybimi albo żółwiami. W wodach Omanu tej zwierzyny jest całe mnóstwo. Sama aż zdziwiłam się jak Oman, jego góry, gaje palmowe, kaniony, pustynie i wybrzeża wypełnione są przeróżną fauną.

SKORPIONY

Skorpiony to zapewne te zwierzaki, których nikt spotkać nie chce. Albo chce, ale tak nie za blisko i nie zbyt intensywnie. Prawda jest taka, że skorpiony są odrobinę demonizowane. Choć co ja tam wiem? Przecież nie zostałam ukąszona. Znam osoby, które zostały dziabnięte i żyją, mają się dobrze, jednej ból minął szybko i nie był mocny, inna powiedziała, że to najgorszy ból życia (gorszy od porodu). O ile nie jesteś małym bobasem, dzieckiem lub jeśli twój organizm nie zareaguje silną reakcją alergiczną to jad nie powinien być śmiertelny. Jednak prawda jest taka, że skorpion skorpionowi nie równy i jeden ma jad słaby, inny bardzo silny. Skutki ukąszenia mogą być różne, czasem jest to tylko swędzenie i opuchlizna, ale zwykle towarzyszy temu silny ból i w silniejszych przypadkach parastezja (mrowienie, zmiany temperatury, tzw. czucie opaczne, mogą pojawić się omamy i zaburzenia psychiczne).

młody skorpion

Na świecie istnieją tylko dwa gatunki skorpionów, których jad może być śmiertelny. Jeden jest w Brazylii, a drugi to deathstalker, który urzęduje głównie w okolicach Izraela. Okej, w Omanie stwierdzono występowanie nielicznych podgatunków śmiercionośnego-stalkera, ale są to przypadki jeden na milion.

Niezależnie z jakim skorpionem mamy do czynienia lepiej uważać i nie dopuścić do żadnego ukąszenia. I są na to sposoby.

Po pierwsze, jak chcesz zabezpieczyć się przed skorpionami kup latarkę UV. Dobra, ona nie odstrasza tych żyjątek, ale każdy skorpion w świetle UV świeci jak psu jajca, więc od razu go zauważysz. Nie ukrywam, że jest to bardzo przydatne, ponieważ do większości ukąszeń dochodzi dlatego, że tych skorpionów nie widać, maskują się dziady skubane wspaniale. Zazwyczaj są brązowe lub szare, nie są też duże, mają średnio 3-5 cm (ale są też takie maciupeńkie po 1 cm, a także wielkoludy po 10 cm). Uwierzcie mi, że dostrzeżenie takiego bobka czasem granicy z cudem.

Po drugie — zawsze sprawdzaj buty, nie łaź na bosaka i nie zostawiaj nic na ziemi. Sprawdź obuwie zanim włożysz tam stopę (oczywiście nie ręką!), bo tak właśnie dochodzi do większości ukąszeń. Skorpiony szukają schronienia od słońca, szukają zakamarków, mogą być w butach, pod kamieniami, w szczelinach, próbować się schować pod autem, namiotem, zostawionym na ziemi ciuchem itd. Poruszają się wzdłuż ścianek (tak, mogą chodzić po ścianach jeśli są chropowate). Ale unikają ludzi, więc pierwszą reakcją dla skorpiona będzie ucieczka. Jednak jeśli zaczniesz go drażnić, to może zaatakować (znakiem, że gotowy jest do ataku jest nastroszenie ogona z kolcem jadowym, kiedy jest zrelaksowany i po prostu sobie chilluje, jego ogon leży na ziemi albo jest zwinięty).

WĘŻE I JASZCZURKI

Dużo groźniejsze od skorpionów są występujące tu węże. Głównie żmije i niestety większość z nich jest bardzo groźna. Ale o tym się aż tak nie mówi, ponieważ stosunkowo jest ich tu dużo mniej niż skorpionów i mniej się je widuje. Jednak szczególnie idąc w góry należy uważać i mieć oczy dookoła głowy.

W Omanie jest też cała masa innych gadów, w tym gekonów, jaszczurek czy nawet kameleonów! Gekony to normalka, często widywałam takowe na płotach, sufitach czy ścianach, ale np. raz też widziałam samca agamy, który właśnie powoli nabierał godowych barw. Jakiż on wtedy robił się piękny!

ŻÓŁWIE

W strefach przybrzeżnych Omanu możemy spotkać kilka różnych gatunków żółwia. Najsłynniejszym będzie żółw zielony, którego można obserwować w wielokrotnie wspominanym przeze mnie Ras Al Jinz. Ale nie tylko tam trafimy na żółwie, i nie tylko na zielone. Również Wyspy Daymaniyat, czy południowe plaże, Bar Al Hikman, wyspa Masirah słyną z żółwi. Można spotkać tu także żółwie szylkretowe, oliwkowe, Karetta czy żółwie skórzaste (te ostatnie widuje się w wodach przybrzeżnych sułtanatu, jednak jako jedyny gatunek nie składa jaj na wybrzeżach tego kraju).

Żółw zielony w Ras Al Jinz

OSIOŁKI

Osiołki mimo, że w sumie do dzikich zwierząt nie należą (choć jest gatunek dzikiego osła) to błąkają się tutaj właśnie jakieś dzikie. A przynajmniej zdziczałe. Są urocze, dość płochliwe, nieco ciekawskie, szczególnie w nocy (potrafią trochę hałasować, podejść dość blisko i zacząć np. skubać namiot). Nie zdziwcie się też jeśli wyjdziecie w nocy z namiotu, bo siku, a zza krzaka wyskoczy stado i w sumie to patrzyliście się pod nogi w obawie przed skorpionami, ale o zawał serca doprowadza was grupa osłów.

WIELBŁĄDY

Wielbłądy, zwane także dromaderami. Początkowo pomyślisz, że takie cudowne, wolne i dzikie, hasają sobie po pustyni szczęśliwe. Prawda jest taka, że nie ma tu dzikich wielbłądów. O tak. Każdy wielbłąd jest czyjś. Po prostu nawet te czyjeś lubią się wałęsać i szwendać, taka wielbłądzia natura. Potrafią to robić bardzo długo, także udaje się też im zajść daleko, ale zawsze znajdą drogę do domu. To bardzo lojalne i oddane zwierzęta.

Jadąc po Omanie nie raz natrafisz na znak, że uwaga, wielbłądy. I faktycznie uważaj, bo prawdopodobnie zobaczysz ich tu całe mnóstwo, będą wałęsać się po bezdrożach. A jak będziesz mieć szczęście i ochotę, trochę poszukasz, co, gdzie i jak, to może nawet uda ci się trafić na jakiś wyścig wielbłądów.

szwendające się wielbłądy nieopodal Sur

ORYKSY I GAZELE

Oman kiedyś mógł pochwalić się cudownym i wielkim rezerwatem oryksa arabskiego, który był na liście UNESCO. Obecnie na tej liście nie jest, bo mocno ograniczono granice rezerwatu zwalniając miejsce pod poszukiwania ropy. Oryksa na wolności ponoć już tu nie znajdziemy, ale w niektórych campach na pustyni oraz w rezerwacie możemy zobaczyć te zwierzaki w ich (poniekąd) naturalnym środowisku.

W Omanie jak i na całym Półwyspie Arabskim wciąż można spotkać różne gatunki gazeli (również w rezerwacie).

Oryksy arabskie

LISKI I DUŻE KOTY

Tuż koło miejsca, w którym mieszkałam była górka, a w niej masa lisich nor! Liski hasały sobie po okolicznych pagórkach. Raz udało się dostrzec też lisa pustynnego!

Ale to nie wszystko, bo ktoś jakby miał nieco więcej szczęścia (tak ogólnie ogromną ilość szczęścia) mógłby zobaczyć inne dzikie koty. Tak. Omański rezerwat Jabal Samhan powstał właśnie po to by dać schronienie lampartowi arabskiemu, który niestety jest gatunkiem krytycznie zagrożonym. A przy okazji ponoć są tu też hieny, karakale i koty pustynne.

PTACTWO

Nawet nie wyobrażacie sobie jak dużo zróżnicowanego ptactwa jest w Omanie. Widziałam tu zarówno szybujące nad górami i kanionami orły jak i sępy (białosęp jest tu popularny dość). Kilka razy nawet krążyły nad podwórkiem (trochę to było straszne). Na plażach można zobaczyć flamingi, a gaje palmowe aż roją się od migocących hipnotyzującym błękitem piór krasek orientalnych. Osoby z zacięciem ornitologicznym miałyby tu istny raj!

ZWIERZAKI W MORZACH

Podwodny świat to osobna kraina. Nie sprawdziłam tego na tyle ile bym chciała, ale wiem, że w wodach Morza Arabskiego u wybrzeży sułtanatu (lub kawałek dalej) z łatwością możecie spotkać zarówno delfiny (i to przeróżne gatunki), jak i inne walenie, w tym humbaki, kaszaloty, a nawet orki!

JAK ŻYĆ?

Coś, czego bardzo mi brakuje po powrocie do Europy to świeże – tak prawdziwie świeże i ekologiczne – warzywa i owoce. Nie jakieś wypchane chemią i polerowane woskiem, ale pyszne i pachnące. Zapachy, które unosiły się na targowiskach w sekcjach z warzywami i owocami były niesamowite, można było stać i wdychać. Serio. Oczywiście nie wszystko i nie wszędzie jest tu naturalne i ekologiczne, ale dużo łatwiej trafić. Z tutejszego warzywniaka potrafiłam wyjść z 3 kilogramowym workiem pysznych, świeżych mango i płaciłam za to 1 riala.

O ile nie damy się oszukać (tak, bo czasem jak widać, że turysta to cena szybuje w górę) to za większość warzyw i owoców zapłacimy niewiele. Kupując je jednak trzeba uważać, bo przez ciepły klimat potrafią się bardzo szybko psuć i gnić. Jeśli jednak nie zamierzamy się stołować w knajpkach to niskim kosztem można zakupić pyszne składniki i gotować sobie samemu.

Oman jako tako nie ma swojej mocno typowo omańskiej kuchni.

W dawnych dziejach terytorium i wpływy sułtanatu były dużo rozleglejsze, obszar jego sięgał aż Zanzibaru, Etiopii, a jego położenie było niesamowicie istotne w szlakach handlowych — zarówno lądowych (szlak kadzidlany), jak i morskich. Tu z wielką siłą napływały inne ludy i kultury. To tu napijemy się kawy niczym w Etiopii, to tu zjemy dania typowe dla Jemenu, czy kupimy przepyszny ryż z Indii. Oman miał wpływy i wpływom też ulegał — również tym kulinarnym. Obecnie większość tutejszych knajpek to dziwne połączenia kuchni zachodniej z kuchnią hinduską, pakistańską czy jemeńską — ale co ciekawe, mimo, że dania same w sobie nie są typowo omańskie, będą opatrzone arabską nazwą.

Większość z dań opiera się na talerzu usłanym ryżem z kawałkami mięsa (oczywiście oprócz wieprzowiny). Więc jeśli ktoś jest smakoszem, ostrzegam, nie spodziewajcie się fajerwerków po omańskiej kuchni.

Owoce szakłaku, z głożyny ciernia Chrystusa (łac. ziziphus spina-christi jujube) – owoc z drzewa, z którego prawdopodobnie była zrobiona korona cierniowa Jezusa

MIĘSO WIELBŁĄDA

Dobra, jesteśmy na pustyni, w kraju muzułmańskim. Nie zjemy tu wieprzowiny, wołowina i drób są w dużej części są sprowadzane z zagranicy, ponieważ w samym Omanie nie ma odpowiednich terytoriów na hodowlę tych zwierząt. Więc co jest typowym źródłem mięsa? Wielbłąd.

Smakuje on jak bardziej gumiasta, a jednocześnie delikatniejsza wołowina. Próbowałam, mi smakowało. Mięso wielbłąda nie jest tylko typowo omańskie, jest typowe dla krajów pustynnych.

Obecnie jednak jest to mięso raczej odświętne (jedzone np. w eid, po ramadanie) i nie tak prosto je teraz dostać. Wielbłąd jest wysoko cenionym zwierzęciem i nie zabija się ich masowo (dlatego też jego mięso nie jest tak łatwo dostępne). W stolicy jest kilka knajpek, w których mięso wielbłąda można zjeść. Jest ono bardziej popularne tam, gdzie faktycznie zaczyna się prawdziwa jałowość gleb — na pustyni. W praktyce — od Sinaw na południe.

Mięso wielbłąda podane z ryżem i surówką

CO JEŚĆ?

To, że nie ma tu typowej omańskiej kuchni to wcale nie oznacza, że nie skosztować tutaj czegoś typowego dla tego regionu.

Po pierwsze, Oman kipi pysznymi, świeżymi i tanimi owocami i warzywami. Rolnictwo co prawda nie jest tu rozwinięte, ponieważ brak dobrych obszarów na uprawy, ziemia na większości terenów jest jałowa. Jedynie niektóre tereny górskie, wybrane wadis (tam, gdzie mamy poprowadzone faladże) są zdatne wydać plony. Najsłynniejszym terenem uprawnym w Omanie jest platou Jabal Akhdar, w tłumaczeniu dosłownym oznacza on Zieloną Górę — i nie bez przyczyny. To tam znajdują się uprawy przepysznych granatów, to tam rosną słynne omańskie róże. Reszta jest importowana i właściwie wszystko, co można tanio dostać z Indii i okolic będzie tanie i tu.

DAKTYLE

Jednak to, co jest najpopularniejsze w Omanie to daktyle. Jeśli jedziesz do Omanu i nie napełnisz brzucha daktylami, to znaczy, że odpowiednio Omanu nie doświadczyłeś.

Kojarzycie tradycje o sadzeniu drzewka wraz z narodzinami dziecka? Tu dzieje się dokładnie to samo. No prawie, bo kobiety jak zwykle są pominięte. Ojciec sadzi palmę daktylową, kiedy narodzi mu się syn. Przyrównuje się długość życia palmy daktylowej do długości życia człowieka. Więc jest to też taki symbol.

Daktyle są chlubą i miłością Omanu. Są tu wszędzie i w każdej postaci. Całe, bez pestek, świeże, w postaci batoników, mas, ciast. Świeże daktyle smakują i wyglądają zupełnie inaczej. Potrafią być nieco cierpkie lub kwaśne, wyglądają trochę jak skrzyżowanie pomidorków koktajlowych i mirabelek. Najśmieszniejsze (i zarówno fascynujące) jest to, że one się nie zepsują, one samoistnie przemienią się w te znane nam brązowe pomarszczone bomby naturalnego cukru. Wszystko jest naturalnym procesem i nie potrzebne do tego jest nic. Jedynie czas. Daktyle są dobre do spożycia nawet przez rok po zbiorze.

Sezon na zbiory daktyli przypada na październik. Tylko wtedy można dostać świeże daktyle. I nie myślcie sobie, ale jest wiele gatunków daktyli. Jakość i rodzaj daktyli wpływa również na ich cenę, a te są bardzo zróżnicowane, bo zaczynają się od 600 baisa (około 6 zł) do nawet 16 OMR (około 160 zł) za 1 kg daktyli!

HALWA

W języku arabskim halwa oznacza po prostu deser. Jednak halwa omańska nie ma za wiele wspólnego z chałwą, jaką my znamy. No może poza wielką ilością cukru. Tutejsza halwa ma konsystencję ciapkowatej galarety. Jakkolwiek niesmacznie to brzmi, to halwa sama w sobie potrafi być niesamowicie smaczna. Oczywiście halwa halwie nierówna i istnieją różne jej rodzaje. Podstawowymi składnikami jest cukier, miód, woda różana, jajka, przyprawy i wybrane orzechy lub daktyle. Na marketach znajdziecie specjalne stoiska, gdzie sprzedawane są wyłącznie halwy. Sklep z nimi to też normalka. Warto się do takiego wybrać i pokosztować różnych rodzajów.

OMANI COFFEE & TEA

Omańska kawa, czyli nic innego jak kahwa. Brzmi znajomo? To arabskie słowo oznaczające kawę. A kto wie, ten wie, że kawa i to w jakiej formie ją pijemy zawdzięczamy właśnie kulturze arabskiej. Arabica coś świta? Ta omańska jest niesamowita, że często doprawiona jest przyprawami, m.in. kardamonem. Mimo, że kawa będzie „czarna” to tak naprawdę jej kolor może być złotawy, co jest typowe dla krajów Zatoki Perskiej. Może to nieco zmylić i pomyślicie patrząc na kolor, że jest słaba, jednak jest to bardzo zwodnicze, mała filiżanka, naparstek potrafi naprawdę dać kopa. Jak dobrze traficie, to będzie nieziemsko smaczna. Ale ustalmy — nie każdy umie dobrze parzyć kawę.

Kawa jest pyszna, ale również miłośnicy herbaty znajdą tu coś dla siebie. Trochę gorzej będą mieć osoby z nietolerancją laktozy, ponieważ typowa omańska herbata jest podawana z mlekiem! Karak tea, bo tak ją nazywają to herbata z dużą ilością cukru, przypraw i mlekiem. Jedni ją kochają, inni nienawidzą. Tak czy siak — trzeba spróbować.

Omańczycy kosztujący typowej omańskiej halwy

JAK SIĘ ZACHOWAĆ?

Jeśli nie będziecie zachowywać się jak zgredy i odludki to prawdopodobnie ktoś was zaprosi na kawę lub herbatę czy jakiś pikniczek, ot tak, nawet z ulicy. Pewnie zaprosi was nawet jakbyście zachowywali się jak zgredy. I nie będzie to nic dziwnego, jest to bardzo omańskie i jest wyrazem olbrzymiej gościnności. Ugoszczą ciebie, twoją rodzinę, poczęstują kawą, herbatą, a do tego pewnie dołożą jakieś daktyle albo inne słodkości. Ale znając Oman — raczej daktyle. Zrobią wszystko by cię ugościć i uszczęśliwić.

Będąc w takiej sytuacji jak czegoś nie wiesz — to pytaj i się nie krępuj, wszyscy uwielbiają tutaj mówić tu o obyczajach, tradycjach i tego typu rzeczach. No dobra, nie wszyscy, ale dużo osób.

Oczywiście Oman jako kraj muzułmański raczej przestrzega zasad z religią związanych (ale o tym za chwilę). Oprócz tego mamy też cały wachlarz małych lokalnych savoir-vivre.

typowe omańskie spotkanie z kawą i daktylami

Dla przykładu, podczas picia kawy, herbaty, najzwyklejszego ugoszczenia to normalne, że siada się w kręgu na podłodze, dywanie lub specjalnie wyłożonej macie. Najlepiej gdyby osobno siadały kobiety, osobno mężczyźni, ale nie zawsze są tak duże grona by się rozdzielać. Kobieta, która nie jest muzułmanką może w niektórych wypadkach usiąść z mężczyznami (przymyka się na to oko wśród ibadytów), jednak sama Omanka nigdy by tak nie usiadła (chyba że z najbliższą rodziną).

Zanim poda się kawę, herbatę czy jedzenie najpierw kładzie się folię (na której powinny spoczywać resztki jedzenia, nie powinno się z niej sprzątać, to co na nią spadnie, na niej powinno pozostać, zostanie sprzątnięta po posiłku).

Je się zazwyczaj rękoma, nie ma sztućców (chyba, że o nie poprosicie). Np. mięso urywa się ręką z większego kawałka, a potem miesza z ryżem i w dłoni lepi kulkę, którą podważa się kciukiem by trafić do buzi i nie rozsypać wszystkiego dookoła. Początkowo może się to wydawać nieco obleśne (zjadanie wymemłanego w ręce mięsa i ryżu), ale potem może odnajdziecie w tym jakiegoś ducha przyjemnej prostoty. Może zabrzmi to banalnie, ale jedzenie zjedzone rękoma smakuje lepiej. Ubrudzone ręce znaczą o tym, że się najadłeś, że jedzenie smakowało. Oczywiście to nie jest sposób w jaki musicie jeść. Jednak jest to lokalne i gospodarz bardzo się ucieszy, jak będziecie próbować robić to wg ich obyczajów.

Omańskie śniadanie, w centrum jeden z kilku rodzajów chlebka omańskiego

Zawsze wykłada się przy tym również miski z wodą by obmyć ręce lub filiżankę, w której się kawę (lub herbatę) piło.

W sumie kiedyś, przy okazji targu rybnego w Sinaw opisywałam już małe kawowe zwyczaje. Że siedząc w okręgu kawę podaje się dalej, tak by najpierw otrzymała ją ostatnia osoba. Oczywiście podaje i nalewa się wszystko prawą ręką. To gospodarz nalewa kawę, a jak chcesz dolewki to musisz podać mu filiżankę, jeśli zaś masz dość to potrząsasz filiżanką i ją odkładasz (bądź wkładasz do miski z wodą).

Zdobywca omańskich serc (i omańskich słodkości), Aleksander z bloga Tu i Tam

Jak już wcześniej pisałam, Omańczycy kochają pikniki, grille i wszelkiego rodzaju biwakowanie. Nieraz zobaczycie maty rozstawione tuż przy drodze, a tam całe rodziny, przyjęcia spotkania.

Z mniej przyjemnych to może zobaczycie gdzieś szczątki jakiejś kozy lub owcy, której skóra została po tamtejszym BBQ.

ILE KOSZTUJE OMAN?

Porozmawiajmy o tym, co jest zawsze najbardziej interesujące dla wszyskich, o pieniądzach. Jak się ma Oman do kosztów podróży? Ile trzeba wydać w Omanie? Zróbmy małe podsumowanie na koszty dla roadtripu w trzech opcjach, budżetowej, średniej i może nie tyle co luksusowej, co wygodnej. Załóżmy 1 tydzień podróży.

NAJTANIEJ

TRANSPORT
Przylot tanimi liniami do Dubaju i potem autobusem do/z Maskatu — od 600 zł. Wiza omańska to koszt 200 zł. Transport na miejscu autostopem — za darmo.

NOCLEG
Spanie w namiocie — za darmo (ale trzeba mieć własny namiot).

WYŻYWIENIE
W najtańszych knajpkach zakładając, że każdy posiłek kosztuje około 10-20 zł lub gotowanie sobie samemu, kupowanie tańszych składników, myślę że to koszt od 350 do 500 zł za tydzień.

Minimalny wydatek od 1150 zł.

Oczywiście zawsze po drodze są jakieś nieoczekiwane wydatki i absolutnie nie radzę jechać jedynie z taką kwotą. Jednak przy najtańszej opcji pomijając lot i wizę założyłabym budżet przynajmniej 100 zł dziennie. 

NORMALNIE

TRANSPORT
Przylot do Maskatu — od 1600 zł. Wiza — 200 zł. Wynajęcie na miejscu najtańszym autem bez 4WD to koszt od 600 zł za tydzień. Zakładając, że przejedzie się 1500 km, a auto spali 10 litrów na 100 km to paliwo wyniesie nas około 345 zł.

NOCLEG
Spanie w namiocie — za darmo lub tanie noclegi od 70 zł za noc (razem około 490 zł za 7 nocy).

WYŻYWIENIE
Zakładając, że każdy posiłek w knajpce/barze kosztuje około 20-30 zł lub gotowanie sobie samemu (na miejscu można kupić też cały zestaw do gotowania łącznie z gazem i kuchenką za mniej niż 70 zł), to koszt od 700 zł za tydzień.

INNE
Z innych wydatków to łódka w Wadi Shab — 10 zł, wstęp do rezerwatu żółwi w Ras Al Jinz — 70 zł, pamiątki i pocztówki — około 150 zł. Razem 230 zł.

Wydatki zaczną się od około 3500 zł.

Musimy liczyć nieoczekiwane wydatki i absolutnie nie radzę jechać jedynie z wyżej wymienioną kwotą. Pomijając lot, wizę i auto założyłabym budżet przynajmniej 250 zł dziennie. 

BEZ OSZCZĘDZANIA

TRANSPORT
Przylot do Maskatu — od 1600 zł. Wiza — 200 zł. Wynajęcie na miejscu auta 4WD wyniesie od 2800 zł za tydzień. Zakładając, że przejedzie się 1500 km, a auto terenowe spali 15 litrów na 100 km to paliwo wyniesie nas około 520 zł.

NOCLEG
Spanie w hotelach lub campach od 250 do 650 zł za noc. Czyli przynajmniej od 1750 zł za osobę na tydzień.

WYŻYWIENIE
Dania w restauracjach to koszt około 30-80 zł, licząc 5 posiłków dziennie razem wychodzi od 1050 zł za tydzień.

INNE
Z innych wydatków to łódka w Wadi Shab — 10 zł, wstęp do rezerwatu żółwi w Ras Al Jinz — 70 zł, przewodnik i sprzęt do np. Snake Gorge — od 400 zł, pamiątki i pocztówki — około 250 zł. Razem od 730 zł za dodatkowe atrakcje, wydatki.

W opcji bez oszczędzania nie ma czegoś takiego jak budżet minimalny, bo jeśli ktoś nie oszczędza to ogólnie YOLO. 

   

ŹRÓDŁA PRĄDU

Tak jak już wspominałam gniazdka elektryczne są na wejścia brytyjskie, 3 piny, 220 i 240V. Jeśli zamierzamy spać w hotelach to nie ma się czym martwić, jeśli jednak planujemy roadtrip jedynie z biwakowaniem i nie zamierzamy nocować w hotelach możemy mieć mały kłopot z ładowaniem czegokolwiek. Tak jak wspomniałam, nie ma tutaj punktów serwisowych dla biwakowiczów uwzględniających gniazdka czy prysznice. W praktyce — trzeba kombinować.

Polecam wyposażyć się w przejściówki USB z gniazdka zapalniczki (do ładowania telefonu), powerbanki, a może nawet i przejściówki na podładowanie baterii do aparatu.

   

WIFI I SIEĆ KOMÓRKOWA

Darmowe wifi niestety nie jest tu aż tak popularne, poza Maskatem ciężko trafić i dużo lepiej wyposażyć się we własny pakiet internetu, a ten niestety nie jest tani. 1GB internetu kosztuje około 5 OMR (około 50 zł). Wysokie ceny wynikają z faktu, że usługi telefoniczne zapewniają tylko dwaj dostawcy usług komunikacyjnych Omantel i Oredoo, także mają pewnego rodzaju monopol i ceny niestety są zawyżone.

Zasięg przeważnie jest, czasami przez otaczające góry ucieka w wadis lub na jakiś większych odludziach. Karty SIM można kupić w ich punktach (nie kupimy ich w każdym kiosku, za to prawie w każdym kiosku czy na stacji paliw można kupić doładowanie, nie będzie to oznakowane, trzeba zapytać).

JĘZYKI OBCE

Językiem funkcjonującym w Omanie jest oczywiście arabski. Jednak już nie takie oczywiste jest to, że arabski z Maskatu jest inny niż arabski na pustyni, ponieważ mamy tutaj dialekty, które mocno różnią się od siebie (halo, drogi są tu wcale nie od tak dawna). Plus fakt, że w Omanie mamy dużo przybyszów z Indii, Pakistanu, Bangladeszu czy innych państw, każdy z nich arabski praktykuje nieco inaczej. W niektórych miejscach spokojnie dogadasz się hindi, a w innym nawet znajomość arabskiego mało ci pomoże.

Język angielski jest tu albo bardzo słaby na zasadzie — Kali iść, Kali jeść — i ciężko się dogadać, albo jest znakomity (wiele Omańczyków to absolwenci prestiżowych brytyjskich uczelni).

Wszelkie znaki informacyjne są zazwyczaj zarówno po arabsku, jak i po angielsku.

OMAŃCZYCY

Jedną z najpiękniejszych cech Omanu są tutejsi ludzie oraz ich bezgraniczna gościnność. Wiem, że znowu to powtarzam, ale czy myślisz, że doświadczyłeś gościnności w Iranie? Włoszech? Maroku? Może gdzie indziej? Przypomnij sobie o najbardziej gościnnej osobie jaką znasz. I teraz wyobraź sobie, że wszyscy Omańczycy tacy właśnie są. I jeszcze bardziej. To norma.

Ja miałam takie wrażenie, że Omańczycy chcą cię uszczęśliwić. Zawsze i niezależnie od wszystkiego.

Raz zarysowałam samochód kolegi mojego dobrego kumpla. Zrobiłam to niechcący (mam za dużo krzepy w rękach czasami), ale to nie zmieniło faktu, że auto było widocznie porysowane. Przeprosiłam, kajałam się, mówiłam, że zapłacę za nowy lakier. To też nie byle jakie auto, to był Land Rover. A Omańczycy względnie dbają o auta (czasem nawet nie ściągają folii z siedzeń po kupnie, choć nie w tym przypadku). I wiecie co? Nic. On się uśmiechał i mówił, że nic się nie stało (choć widziałam ten ból w oczach, mnie się nie oszuka). Było mi tak potwornie głupio (dalej jest). Ale wyobraźcie sobie teraz reakcje w Polsce albo w innych miejscach na ziemi.

Inna, bardziej prozaiczna sytuacja. Idę sobie ulicą, a jakaś kobieta (którą pierwszy raz widzę na oczy) wyrzuca sobie śmieci. Dostrzega mnie i od razu woła na herbatę. Ot tak. Z daktylami oczywiście.

Albo nie daj borze szumiący powiesz, że coś ci się podoba, albo że ładne, czyjeś okulary, pasek, zegarek. Potem będzie bardzo ciężko grzecznie odmówić, ponieważ Omańczyk zapragnie ci to dać i będzie cię męczył póki nie weźmiesz, a jak nie weźmiesz to w sumie uzna, że wcale ci się nie podobało, i że ogólnie to jest brzydkie w takim razie.

Tutaj musisz umieć lub nauczyć się przyjmować zaproszenia, prezenty i gesty dobroci. Sztuka dawania jest rzekomo trudna i prosta jednocześnie, ale sztuka brania jest znacznie trudniejsza. W Omanie nie da się odmówić. Tu nie ma taarof. Musisz wziąć na klatę, że jeśli Omańczyk chce ci coś dać lub pomóc, to już nie ma odwrotu.

A co z ubiorem? No właśnie. W sumie sposób ubierania nie jest wyraźnie nakreślony przez Koran, jednak interpretuje się go w określony sposób. Wytyczne ubioru dla kobiet ponoć określa sura (24:31), która głosi:

„Powiedz wierzącym kobietom, żeby spuszczały skromnie swoje spojrzenia i strzegły swojej czystości; i żeby pokazywały jedynie te ozdoby, które są widoczne na zewnątrz; i żeby narzucały zasłony na piersi, i pokazywały swoje ozdoby jedynie swoim mężom lub ojcom (…)”

Jednak zwyczaj z zasłanianiem twarzy przez kobiety był znany i praktykowany na Bliskim Wschodzie dużo wcześniej, jeszcze przed islamizacją. Dlatego mówi się również o tym, że to nie tyle, co islam, co połączenie nakazów sury i tradycji regionu Bliskiego Wschodu nakazuje kobietom okrywanie się w takiej formie, a nie innej.

W Omanie kobiety noszą hidżab (okrycie głowy i dekoltu) oraz abaję (nakrycie wierzchnie). W niektórych regionach na twarz kobiety zakładają również maski, w zależności od ortodoksyjności danej rodziny i tradycji regionu.

Mówi się, że kobiety w Omanie ubierają się tylko na czarno. Jest to bujda. Owszem, rejony północnych wybrzeży, gdzie duże wpływy miał islam pochodzący z Arabii Saudyjskiej, tak na pustyni wciąż czuje się wpływy Afryki i można zobaczyć kobiety niesamowicie kolorowo ubrane, szczególnie wśród Beduinek.

Typowo ubrani Omańczycy w diszdasze i kummah

Jednak to co zwróci naszą uwagę to typowy omański strój u panów. Noszą oni diszdaszę, nazywaną również thawbem (diszdasza to lokalna nazwa dla thawbu) i charakterystyczną, zdobioną czapkę, czyli kummahKefija, czyli chusta znana nam bardziej jako arafatka, zawiązana w turban bądź opleciona agalem (sznurekiem dookoła) jest tu mniej popularna i bardziej typowa dla ZEA i północnego rejonu Zatoki Perskiej. Czasem można też dostrzec ozdobne pasy, a przy pasach jeszcze bardziej ozdobne sztylety, handżary (arab. khanjar). Są to tradycyjne omańskie sztylety, mają kształt litery J, a to z czego sztylet jest wykonany i jak ozdobiony świadczy o statusie społecznym właściciela.

ISLAM W OMANIE

Oman jest dość wyjątkowy jeśli chodzi o islam. W islamie istnieją bowiem trzy jego główne odłamy, islam sunnicki (główny i najbardziej liczny w wiernych), szyicki i islam charydżycki, który stanowi zaledwie mniej niż 1% wiernych. To właśnie ten niewielki odłam dominuje tu, w Omanie. Sprawia to, że Oman jest zatem jedynym krajem islamskim, w którym nie dominuje sunnizm lub szyizm. Jednak o Omańczykach mówi się też, że są ibadytami. Jest to ruch w odłamie charydżyzmu.

Wszystkie odłamy islamu i ruchy w zakresach odłamów powstały na skutek konfliktów o władzę. Kto ma przejąć władzę po proroku, kto teraz ma stanąć na czele wyznawców i jakie idee głosić? Każdy miał na to inną teorię i inny pomysł. Sam charydżyzm jest dość surowy i zakładał, że każdy bardzo głęboko wierzący muzułmanin może stanąć na czele wyznawców. Zakładał egalitaryzm (pełna równość społeczno-polityczno-ekonomiczna), a także surową etykę. Jednak inaczej jest z ibadytyzmem. Sam ruch uznawany jest za jedną z najłagodniejszych szkół islamskich i odznacza się dużą tolerancją wobec „niewiernych”.

maska beduińska

W Omanie za najbardziej ortodoksyjny region religijnie uważa się obszar Nizwy i okolic. Mówi się też, że im dłuższa broda u mężczyzny, tym bardziej konserwatywny jest w swoich poglądach.

Religii i wszelkich jej zasad nie da się ot tak wyłożyć w jednym poście. Jednak wiedząc, że jedzie się do kraju muzułmańskiego warto zaznajomić się z podstawowymi zasadami i obyczajami tej religii.

Biały meczet w Sur


LEWA RĘKA? NIE!

Jak głosi prorok: „Kiedy ktoś z was je, niech je prawą ręką i kiedy pije, niech pije prawą ręką, ponieważ szatan je i pije lewą ręką”, dlatego lewą ręką nic się nie daje, nie bierze, ani nie je. Lewą rękę uznaje się za nieczystą. Leworęczni mają trochę przechlapane.

W Omanie na przywitanie gest szacunku to położyć rękę na piersi i lekko skłonić głowę. Wypowiedzenie salam alejkum (lub odpowiedzenie alejkum salam) to również ładny gest, wiele znaczący dla Omańczyków. Na pustyni, u Beduinów, przywitanie następuje przy zetknięciu się nosami.

NIE OKAZUJ UCZUĆ

W Omanie każdy mężczyzna może mieć aż 4 żony!

Za to homoseksualizm jest tu nielegalny, zakazany i karany (tak, za to niestety można trafić tu do więzienia). Ogólnie nikt nie okazuje uczuć publicznie — buziaki i uściski są tu nie na miejscu.

Absolutnie pod żadnym pozorem nie wolno dotykać muzułmańskich kobiet, nawet dłoni na powitanie, nie wolno ich w żaden sposób zaczepiać, czy nawet zaczynać rozmowy. Chyba, że też jesteś kobietą.

     

KOBIETA W ISLAMIE

Kobieta w islamie nie powinna nawet siadać ani stawać koło mężczyzn (niektórzy mężczyźni nawet zmieniają stronę ulicy po której idą, by nie iść koło kobiet), jeśli widzi inne kobiety powinna stanąć lub siąść koło nich. Zasada ta się tyczy również autobusów itp.

Kobieta musi również bardziej przestrzegać reguł dotyczących ubioru, należy zakrywać ramiona, dekolt i kolana.

     

WSTĘP DO MECZETU?

Do meczetów w Omanie zazwyczaj mogą wchodzić tylko muzułmanie.

Te, które otwarte są dla turystów na zwiedzanie mają tabliczki informujące o godzinach zwiedzania, jednak nigdy nie trwa to w godzinach modłów. Przed wejściem należy się okryć (kobieta musi zakryć głowę), trzeba zdjąć buty i obmyć się.

Jadąc do kraju muzułmańskiego warto zwrócić uwagę na terminy, kiedy wypada ramadan, kiedy eid, a kiedy inne święta. Większość islamskich świąt jest ruchoma, dlatego sprawdzać trzeba na bierząco. Jedne ze świąt są świętami smutnymi, żałobnymi wręcz, a inne są wesołą celebracją. Podczas świąt, a także ramadanu należy wziąć pod uwagę, że większość sklepów będzie zamknięta. W ciągu ramadanu należy również pamiętać o zakazie publicznego picia i jedzenia.

Jak w każdym kraju muzułmańskim kilka razy dziennie (czasem o nieludzkich porach jak 5 rano) usłyszymy przeszywający śpiew muezzina dochodzący z najbliższego minaretu. Nie dziwnym będzie też widok modlących się w szczerym polu, przy drodze, zwróconych zawsze w stronę Mekki. Jeśli wybiła godzina modłów, a w pobliżu nie ma meczetu, wierny zacznie modlić się w najbliższym możliwym miejscu. Należy uszanować modlących się, pozwolić im się wyciszyć i nie spacerować wokół nich.

CO PRZYWIEŹĆ Z OMANU?

Opaleniznę, dobry humor i jeszcze lepsze wspomnienia.

A jeśli pytacie o pamiątki, czyli o to pytanie za 10 punktów, to nad czym dumam za każdym razem, gdy gdzieś jadę i chcę coś przywieźć sobie albo bliskim.

henna jest bardzo popularna u kobiet

Sklepy z pamiątkami nie są tutaj jeszcze tak popularne i poza sukiem w Nizwie, sukiem w Matrah oraz na Jabal Shams nie widziałam tutaj za wiele sklepów typowo z pamiątkami. Również czasem przy hotelach znajdują się sklepiki z kilkoma pamiątkami.

Tutaj raczej trzeba zdać się na kreatywność. Moje hity to halwa i kadzidło. A jak ktoś kupuje dla siebie to i omański olejek, zapach (z zapachami ciężko trafić w czyjeś gusta). Można celować również w daktyle, jednak to jest coś, co dostaniemy również w Polsce (może nie będzie tak smaczne, ale zawsze), za to takiego prawdziwego kadzidła i takiej halwy nie ma opcji dostać tak łatwo.

HISTORIA I KONTROWERSJE

Historia Omanu w wielkim skrócie?

Mamy III tysiąclecie p.n.e. Było sobie państwo, bardzo egzotyczne, piękne, potężne, bogate, bo i leżało w ważnym miejscu — na szlaku handlowym. Państwo rosło w siłę, a na jego czele stało miasto nazywane Irem o tysiącu filarów. Jednak Irem z czasem ginie w niepamięci, zasypują go piaski pustyni, a państwo podupada po wielu perskich najazdach, dobijają go wojny plemienne. W VIII wieku los nieco odmienia się, przychodzi islamizacja. Przychodzą kolejne konflikty i najazdy.

Z początkiem XVI wieku przyjeżdżają tu Portugalczycy i zakładają Maskat. Potem i oni są wypierani, naprzemiennie przez Turków i Persów. Aż w końcu w XVIII wieku jedna dynastia przejmuje władzę i dzierży ją po dzień dzisiejszy (lecz z małą trwogą, bo sułtan nie ma potomka). Ale nawet za czasów panowania przez jedną dynastię Oman popada w zależność od Wielkiej Brytanii dołączając do świecącej listy brytyjskich kolonii. Status polityczny Omanu jeszcze przez wiele lat był zachwiany. Dopiero w 1951 roku Oman zyskał niepodległość. Lata 60 i 70 to czas najazdów przez Jemen, zamieszek. Kraj pogrąża się w chaosie.

Przychodzi rok 1970, obecny sułtan Kabus zostaje sułtanem po zamachu stanu na swojego ojca. 5 lat później jednoczy kraj i zaczyna jego podnoszenie się z popiołów. Znosi niewolnictwo, rozpoczyna się budowa dróg, rozwój szkolnictwa, inwestycje w złoża naftowe. Oman niczym feniks podnosi się z popiołów. Pomaga mu w tym Wielka Brytania oraz USA, z którym umacnia stosunki i pozwala na umieszczenie baz w zamian za pomoc ekonomiczną, handlową i wojskową.

Ludzie są szczęśliwi, że okres niedostatku, konfliktów się kończy, powstają szkoły i drogi, a społeczeństwo dzięki płynącej ropie powoli zaczyna się bogacić. Oman sukcesywnie od ponad 50 lat rośnie w siłę i sukcesywnie podnosi swoją rangę. Lud jest wdzięczny sułtanowi, w każdym domu zawisa jego podobizna.

Oman to właściwie Sułtanat Omanu, a co to oznacza? Obecnie istnieją tylko dwa państwa pozostające sułtanatami, są nimi Brunei oraz Oman właśnie.

Dobra, sułtanat brzmi wyjątkowo i egzotycznie, niczym z baśni, ale zejdźmy na ziemię. Sułtanat jest islamską formą monarchii absolutnej, co budzi tak naprawdę dość spore kontrowersje już na samym starcie. Absolutyzm polityczny jest stosowany obecnie (oficjalnie) tylko w kilku krajach, głównie w krajach Bliskiego Wschodu takich jak Katar, Arabia Saudyjska, Oman, a także w afrykańskim Suazi, czy wspomnianym wcześniej Brunei — i w (uwaga) Watykanie.

Rybacka wioska Qantab, nieopodal Maskatu

Wróćmy jednak do Omanu.

Władza absolutna leży w rękach sułtana — zabrania się krytykowania sułtana w jakimkolwiek źródle, w jakikolwiek sposób. Mieszkańcy nie mogą w żaden sposób zmienić rządu lub władzy. Co więcej policja tutaj nie potrzebuje nakazu rewizji by wkroczyć do domu. I właściwie wszystko jest kontrolowane przez rząd, od małych biznesów, po wszelakie licencje, prawa, aż nawet po książki i dostęp do mediów. Rząd zaś jest kontrolowany przez sułtana, który decyduje absolutnie o wszystkim.

Lista aspektów poddawanych pod wątpliwość jest długa, wg wielu źródeł są tu łamane niemal wszystkie prawa, zacząwszy od podstawowych praw człowieka, praw kobiet, mniejszości narodowych, poprzez prawa więźniów, pracowników, uchodźców, aż po prawo do głoszenia własnych opinii, do wolności słowa, demokracji. Oman jest też na liście państw, które jako jedne z ostatnich oficjalnie zniosło niewolnictwo, w 1970 roku. Mamy rok 2018, a to było 58 lat temu. 58 lat temu wciąż oficjalnie handlowano tam niewolnikami. Temat niewolników i „pomocy domowych” jest wciąż tematem taboo w Omanie. Jak i wiele innych tematów.

Sytuacją w Omanie interesuje się Amnesty International, Human Rights Watch, The Guardian i masa innych organizacji, grup i mediów. Zagraniczne media dosłownie pękają w szwach od raportów o łamanych prawach człowieka. Ale sytuację ciężko określić. Bo jak się wypowiadać o czymś, co jest za zamkniętymi drzwiami? Raporty to jedno, to co jest na papierze to drugie, a to, co faktycznie się dzieje to trzecie. Jak jest? Niewiadomo.

Uff! To by było na tyle.

Spróbować przelać swoją wiedzę zbieraną przez kilka miesięcy i wiele doświadczeń w danym kraju, w jeden „krótki” (ha-ha) wpis to nie lada wyzwanie. „Napisz post o informacjach praktycznych w Omanie” — mówili — „przyda się!” — też mówili. No to aby się przydawał!

Jeśli to wszystko przeczytałeś (a może troszkę oszukiwałeś i przewinąłeś jedynie po obrazkach?) to prawdopodobnie jesteś nieco szalonym człowiekiem i nie masz co robić ze swoim czasem (tak jak i ja jestem szalona, że to wszystko napisałam) — albo po prostu oznacza to, że…

JEDZIESZ DO OMANU!

I z tego miejsca już bardzo ci zazdroszczę! Baw się dobrze — a wiem, że będziesz. Chłoń piękno tego kraju, bierz garściami (ryż), trochę poświruj (ale nie za dużo), wąchaj, smakuj, łaź po górach, pływaj w wadi, oglądaj kozy i uważaj na siebie.

Autor

Nazywam się Paulina. I robię zdjęcia. Dużo zdjęć. Jestem zakochana w Północy. Uwielbiam być w drodze, ale czasem też fajnie się zatrzymać. Nawet na dłużej. I poznać, choć trochę wnikliwiej. Lubię podróżować intensywnie, a jednocześnie bez pośpiechu.