MENU
Norwegia Północna / Roadtrip

Lofoty, czyli zimowy bezkres plaż

Lofoty. Mówi się o nich, że to Hawaje Północy. Że są tu jedne z najpiękniejszych plaż. Ale plaże w zimie? Abstrakcja. A jednak, wciąż zachwycająco. Standard — jak to na Lofotach.

Plaż cudownych na Lofotach jest dużo. Plaż, ogólnie, jest tam cała masa. I są to plaże piękne, piaszczyste, ukazujące wszystkie odcienie turkusu i błękitu, tuż przy brzegu. A w tle zawsze majaczą zachwycające, surowe, jakby poszarpane góry. Cieszą oko niezmiernie.

Ramberg i Myrland

W zasadzie jadąc przez ten archipelag mijasz plażę za plażą. Jedne nazwane, słynne, obfotografowane. Często popularne wśród surferów. Inne mniej znane, bezimienne, dzikie, a i równie piękne. Ciężko się nie zatrzymać przy każdej z nich. Turkus i piasek nęcą niesamowicie, oko chce się napawać ich widokiem, a aparat tylko czeka na to by uwieczniać te widoki.

To najpiękniejsze plaże na świecie

Słyszałam to wiele razy. Ale w zimie? Plaże w zimie? Kto normalny jeździ na plaże w zimie?

Flakstad Beach, Lofoty
Lofoty, plaże
Flakstad Beach
Skagsanden (Flakstad Beach)
Meindl Boots Polska
Ramberg
Ramberg
Myrland Beach
Myrland Beach

Północ chyba ma to do siebie, że na plażę, nawet latem i tak nie przyjeżdżasz po to by pływać, ani by się opalać. Nawet w lecie temperatura wody przeważnie osiąga zaledwie kilka stopni. W zimie przestrzeń nad morzem jest niesamowita. Zimny wiatr, woda jakaś taka surowsza, a piasek miesza się ze śniegiem i wodą. Ciężko wyczuć linię plaży. Czasem miejscowo powstają małe zamarznięte powierzchnie, jakby popękane szkło. Odpływ, przypływ. Plaża delikatnie zmienia oblicze. Piękna sprawa, abstrakcyjne zjawiska.

Niezależnie od pory roku na norweskie plaże jeździ się po to by chłonąć piękno.

Oczywiście w umiarze, bo żaden normalny człowiek nie potrafi wytrzymać w takim mrozie zbyt długo.

Plażowe ikony

Niektórych plaż na Lofotach jednak w zimie nie da się odwiedzić. Albo odwiedziny definiuje poziom śniegu. Tak było w przypadku naszym i Kvalviki, chyba najsłynniejszej lofockiej plaży. Kvalvika słynie z tego, że jest gwiazdą Instagrama. Ona, z dołu i z góry. No właśnie, z góry. Chciałyśmy wejść na Ryten, szczyt, który góruje nad tą odciętą od cywilizacji plażą.

Spadł świeży śnieg. 2 metry. Sytuacja dość nietypowa, nigdy nie było tu tyle śniegu. Każdy zły ruch może spowodować lawinę. Odradzam wszelkie wędrówki.

Takie słowa zafundował nam pan w informacji turystycznej w Ramberg. Z wycieczki na Ryten i widoku na najbardziej obfotografowaną plażę Lofotów nici.

No nic. Trudno, trzeba szukać dalej.

Widok na plaże w okolicy Ramberg
Kinga, Myrland Beach
Lofoty
Kinga, Floating My Boat
Kinga z bloga Floating My Boat
Ramberg
Droga na Myrland Beach
Plaże na Lofotach

Kolejne wśród swojej fotogenicznej renomy są plaże w Myrland i pobliska jej Storsandnes, Uttakleiv i sąsiednia Haukland po drugiej stronie wielkiej wody od Myrland. Oraz słynne głównie wśród surferów plaża koło Ramberg, a właściwie Flakstad znane także jako Skagsanden oraz nieco bardziej oddalone, ale wręcz epickie Unstad.

Poszukiwania plaży idealnej

Co poczyniłyśmy zatem? Odwiedziłyśmy w sumie wszystkie plaże poza Unstad. Trochę za daleko od naszej bazy, a piękna dużo wokół i bliżej.

Na plaże koło Ramberg i Flakstad zaglądałyśmy niemal codziennie. Codziennie widziałyśmy tam tłumy turystów. Oraz „warsztaty”. Raz nawet śmiałków, którzy sobie surfowali na arktycznych wodach.

Lofoty, Meindl Boots
Meindl Boots
Meindl Polska
Partnerem naszego wyjazdu był Meindl Polska
Ramberg
Widok na Ramberg
Rorbuer, Lofoty
Svolvær
Kinga
plaże Lofoty
Kinga
Flakstad Beach
Północne Lofoty

A z tymi „warsztatami” to śmieszna sprawa. Przed naszą podróżą Kinga znalazła ofertę „warsztatów fotograficznych”, które miały miejsce niemal w dokładnie takim samym czasie, co nasza podróż. I tych warsztatowców mijaliśmy co jakiś czas. Na mostku koło naszego domku też oczywiście zawsze była masa ludzi (w tym i warsztatowcy). Tłumy ludzi ze statywami, ustawieni w rządku. Jeden koło drugiego. Trochę niby się śmiałyśmy, trochę jednak przywiozłyśmy podobne kadry. Różnica tylko taka, że nie zapłaciłyśmy kilku tysięcy euro za ową przyjemność.

Ramberg
widok na Ramberg

Ale potem, kiedy tylko mijałyśmy grupę ludzi ze statywami któraś z nas zawsze wypowiedziała magiczne słowa.

O! Warsztaty!

Tak czy inaczej stwierdziłyśmy, że plaże fajne za dnia, ale w nocy będą jeszcze lepsze.

Magda, Lofoty
Myrland Beach
Svolvær
Lofoty, plaże
Flakstad
Vryga by Kinga Madro
Fot. Kinga Madro
Myrland Beach
Myrland
Lofoty
Svolvær

Plaża idealnym miejscem na obserwację zorzy

Długo dyskutowałyśmy o tym, gdzie powinnyśmy jechać na obserwację zorzy polarnej. Tu czy tam? Zostać w okolicy Reine? Jechać dalej? Z tej strony Lofotów? Z drugiej? Zaczerpnęłyśmy zatem lokalnej opinii.

Ten sam Pan z informacji turystycznej w Ramberg doradził nam dwa miejsca.

My jeździmy na Uttakleiv. Nie ma tam zanieczyszczenia światłem.

Dodał też, że plaża koło Flakstad też się nadaje. I jest bliżej.

Zorza polarna, Lofoty

Nasze polowanie na zorzę zamieniło się właściwie na polowanie na najlepszą miejscówkę. Pojechałyśmy zgodnie ze wskazówkami na Uttakleiv i mijałyśmy też pobliską Haukland. Ale jakoś tak przeraźliwie ciemno. Z tym zanieczyszczeniem świetlnym to tak na serio. Tam ledwo widziałam swoją rękę. Było ciemno, jak sami wiecie gdzie. Posiedziałyśmy chwilę w tej ciemnicy, niebo ewidentnie zaszło chmurami, strasznie wiało.

Ej, nic z tego nie będzie

Byłyśmy już trochę zmarnowane, poprzednie noce nie dały nam zorzy. Ale to był 23 stycznia! Moje urodziny, miał dojść wiatr słoneczny z burzy!

To nie mogło się tak skończyć.

Aurora, Myrland Beach
Flakstad Beach, zorza polarna
Zorza polarna, Lofoty
Autoportret z zorzą
Autoportret z zorzą, Skagsanden (Flakstad Beach)

Uzgodniłyśmy, że zmieniamy miejscówkę. Prawda jest też taka, że nawet nie widziałyśmy też, co jest wokół. To jak plaża Uttakleiv wyglądała dowiedziałam się z Google Grafika. Chyba mogę polecić, bo wygląda zacnie.

Przemieściłyśmy się na zatłoczone już Flakstad. Jak było łatwo dostrzec, więcej ludzi miało podobny do nas pomysł. Posiedziałyśmy chwilę, poczekałyśmy do pierwszych zieleni na niebie, a potem pojechałyśmy w stronę Myrland. Stwierdziłyśmy, że jednak chcemy kameralnie. I to był strzał w dziesiątkę. Zorza nam zatańczyła najpiękniej jak mogła, pejzaż był nieziemski, a i światła od miasteczek mniej intensywne, ale też nie było aż tak ciemno jak na Uttakleiv.

Aurora świeciła nad nami, a my darłyśmy się i marzłyśmy. Ale to nie miało znaczenia.

Co za prezent! Najcudowniejszy!

Tak właśnie zapamiętam lofockie plaże w zimie. Jako najlepsze — epickie wręcz — miejsce do obserwacji zorzy polarnej.

Zorza polarna w Norwegii
Autor

Nazywam się Paulina. I robię zdjęcia. Dużo zdjęć. Jestem zakochana w Północy. Uwielbiam być w drodze, ale czasem też fajnie się zatrzymać. Nawet na dłużej. I poznać, choć trochę wnikliwiej. Lubię podróżować intensywnie, a jednocześnie bez pośpiechu.