Fjærland słynie z widoków na lodowce. I z książek. Książki znajdziesz tutaj dosłownie wszędzie. Przystanek autobusowy? Regał z książkami. Kawiarnia? Jeszcze więcej książek. Antykwariaty, księgarnie i muzeum lodowców stanowią główne atrakcje Fjærland, a to tylko namiastka tego, co miasteczko ma do zaoferowania.
Wiele osób planując swój roadtrip po Norwegii skrzętnie unika Fjærland. Nie dlatego, że chcą go unikać, tylko dlatego, że nie wiedzą ile dobra tam czeka. Bo Fjærland nie jest rozreklamowane. To taka jedna z wielu perełek Wschodnich Fiordów.
Właściwie Norwegia ma to do siebie, że planując roadtrip ciężko zdecydować się na jakąkolwiek drogę, ponieważ wszystkie prowadzą przez jakieś piękne miejsca. Można by tak krążyć w kółko po jednym regionie i wciąż nie zobaczyć wszystkiego, co dokładnie on oferuje.

Jak to było?
Fjærland ma w sumie całkiem intrygującą historię. Kiedyś, jako niedostępna drogą lądową wioseczka, osiągalna jedynie łodzią przyciągała artystów — głównie malarzy, wspinaczy, odkrywców, miłośników książek oraz masę turystów chcących zobaczyć lodowce.

To tam zaokrętowały pierwsze statki wycieczkowe.
To tam ponad 100 lat temu wybudowano jeden z pierwszych hoteli w okolicy, Hotel Mundal.
To właśnie z Fjærland pochodzili dziadkowie jednego z vice-prezydentów Stanów Zjednoczonych, Waltera Mondale.
To właśnie Fjærland jest tak zwanym Miasteczkiem Książek.

Z rowerem Kross. Fot. Magdalena Karasek
Fjærland przyciągało wielu i to bardzo, a trudności w logistyce wcale nie przeszkadzały.
W 1986 i 1994 roku otworzono tunele, kolejno od Północy, jak i od Południa. Dzisiaj można dotrzeć do Fjærland drogą lądową — owymi tunelami dokładniej — zatem rejs przez tamtejszy fiord nie jest już oczywistym wyborem. A szkoda, bo rejs przez spokojny i piękny Fjærlandsfjord to naprawdę specjalne przeżycie. Przeżycie okraszone spokojną wodą i sielskimi widokami farm oraz dolin wyrzeźbionych przez lodowce.
Kraina gigantów? Co oferuje Fjærland?
W skrócie Fjærlandsfjord to odnoga największego norweskiego fiordu, Sognefjordu. Co więcej, samo Fjærland znajduje się tuż przy jednym z jęzorów największego lodowca kontynentalnej Europy, Jostedalsbreen.

Mundal, Fjærland
Samo miasteczko jest nieduże. Ma bowiem około 200-300 stałych mieszkańców, a jego centrum — nazwane, jak to w Norwegii bywa, po tamtejszej rodzinie, krewnych ex-vice prezydenta USA — Mundal, położne jest kilka kilometrów od drogi głównej, która łączy Sogndal z Skei.
Może też dlatego, nie tak wiele osób tam trafia? Bo żeby tam zajechać, trzeba zjechać (z głównej drogi).
Raz przyjechałam tam wynajętym autem. Za którymś razem najpierw wzięłam express boat z Flåm do Balestrand, a potem z Balestrand mogłam się udać w mały rejs po Fjærlandsfjordzie.
Miasteczko Książek
Kiedy już trafisz do Fjærland nie sposób by umknęło twojej uwadze, że wszędzie tu są książki. Dosłownie — wszędzie. Na przystanku autobusowym, koło portu, w kawiarni, kościółka, a księgarnie przerastają liczba wszelkie inne sklepy.

Książki i tzw. honesty box, samoobsługa
A i właśnie ten fakt sprawił, że miasto trafiło na listę Miast Książek. Liczy się ilość księgarni, ilość książek, tych nowych i tych z drugiej ręki. Takich książkowych miasteczek jest więcej jakby ktoś chciał to wiedzieć. Fjærland na wspomniana listę trafiło w 1996 roku i tym samym stało się ósmym miejscem na świecie (i pierwszym w całej Skandynawii) noszącym ten tytuł.
Całkiem fajnie, co?
Lodowce! I góry
Co więcej, tuż przy głównej drodze znajduje się Norwegian Glacier Museum jakby ktoś tylko miał ochotę dowiedzieć się więcej o lodowcach, globalnym ociepleniu, jego skutkach i o wielu innych rzeczach.
Lodowiec nie jedna ma formę, a jego dwie postaci — jęzory, Bøyabreen i Supphellebreen, odnogi Jostedalsbreen — można podziwiać z dwóch sąsiadujących dolin. Supphellebreen jest jednym z najniżej położonych lodowców, zaś oba uznaje się za jedne z najszybciej topniejących w całym kraju. Szacuje się, że lód osuwa się tutaj około 2 metry na dzień.
Choć nie poprę tego jakimiś niezbitymi dowodami. Tak czytałam. A jak chcecie dowiedzieć się więcej, ponownie, polecam muzeum.
Jednak nie trzeba być naukowcem, by móc porównać swoje własne wspomnienia. Jak zobaczyłam różnicę jaka zaszła zaledwie w ciągu 1 roku, przeraziłam się. Dogłębnie.

Jostedalsbreen, jak już wspomniałam, jest największym lodowcem kontynentalnej Europy i zajmuje około 474 km². Tereny Fjaerland i pobliskich lodowców należą do Parku Narodowego Jostedalsbreen. Park ten jest olbrzymi, zajmuje 1230 km².
Obszar rozlewisk na krańcu fiordu w Fjærland, nazywany Bøyaøyri również stanowi rezerwat przyrody. Jest to istotny obszar migracyjny i lęgowy dla ptactwa. Zaobserwowano tutaj ponad 100 gatunków ptaków, a ponad połowa z nich faktycznie wije tu gniazdka. Ktoś chętny na obserwacje ornitologiczne? Na ten cel poleca się wiosnę i jesień.
Bøyabreen
Jak ktoś jedzie w kierunku Skei, Loen lub Geiranger (albo czegokolwiek w okolicy) warto zawsze zatrzymać się w dwóch miejscach przy tym lodowcu, przy Bøyabreen.
Norweskie ‘bøy’ oznacza zakręt, łuk. I faktycznie, patrząc na historyczne zdjęcia, widać, że lodowiec schodził tutaj taką S-kształtną formą. Innym faktem jest to, że sama dolina ładnie się łukiem wygina.
Nazwy na Północy zawsze mają dość oczywiste i naturalne powiązania. Wielbię to niesamowicie.

Fot. Ewa Serwicka

Stan doliny przy Bøyabreen na początek maja
Obecnie z lodowego jęzora zostały jakieś ledwo widoczne szczątki, ale wciąż można cieszyć oko małym turkusowym jeziorkiem u jego podnóża.
Kawałek przed jeziorkiem i oficjalnym punktem widokowym na lodowiec znajduje się też mała dróżka pośród norweskich hytt. Droga ta jest dość mocno nieprzyjazna dla aut nie-terenowych, ale można spokojnie zaparkować na jej początku lub końcu i przejść się pośród chatek. Mamy stąd równie ładny widok na lodowiec, no i te chatki! Norwegia w czystej i pełnej postaci.

Bøyabreen
Wielkim atutem obu tych punktów widokowych jest to, że zjazdy na nie znajdują się właściwie przy głównej drodze. Nie trzeba zatem zbytnio się natrudzić z szukaniem.
Supphellebreen
Supphellebreen to sąsiadujący dla Bøyabreen punkt widokowy ukryty w dolinie tuż obok. Nie jest taki oczywisty, a zjazd na niego nie jest też tak dobrze oznakowany. Sam w sobie nie robi dużego wrażenia na oglądających, szczególnie, że wyglada jakby ten lodowiec się urwał i tam sobie

Flatbrehytta
Ktoś chętny na hike?
Fantastycznie, bo to właśnie tu znajduje się jeden z ładniejszych szlaków w całym regionie. Czuje to w kościach i wiem, bo polecałam milion razy, każdy mi dziękował po stokroć, a sama — wciąż nie dotarłam. Flatbrehytta, czyli mała chatka wysoko w górach — sytuacja normalna w Norwegii. Chatka jak chatka, znajduje się na około 1000 metrach nad fiordem, ale ulokowana jest rownież tuz koło górnej części jęzora lodowca Supphellebreen.
Z jednej strony mamy widok na fiord, z drugiej na lodowiec — jak cudowniej może być? Odpowiem wam — nie może.
Szlak rozpoczyna się tuż przy punkcie widokowym na Supphellebreen. Sam w sobie jest momentami dość stromy i wg relacji, jakie było mi dane wysłuchać, naprawdę wymaga tężyzny fizycznej. Ponoć zajmuje od 2 do 4 godzin na samo wejście i kolejne 2-3 godziny na zejście. Łącznie trzeba przeznaczyć na ten hike od 4 do nawet 7-8 godzin. Pełny opis szlaku wraz z mapką możecie znaleźć na UT.no.
Ogólnie ponoć warto. Nie byłam, ale wiem.

Fjord
Łażenie po górach to nie wasza domena? Spokojnie. Tu da się robić i inne rzeczy.

Kajaki
Turkusowa woda fiordu również nęci miłośników kajakarstwa. W fiordzie nie ma dużego ruchu dla statków, zatem wody przeważnie są niezwykle spokojne. A pod taflą śmiga wiele morświnów, delfinów, fok! Jak jechałam wzdłuż wybrzeża widziałyśmy bardzo mocno igraszkującego morświna.
Na wycieczki kajakami można zapisać się w Fjærland Hotel.


Rower
Ja dla przykładu wykorzystałam fakt, że dane mi było mieć na miejscu rower od Krossa, więc razem z Magda pośmigałyśmy wzdłuż fiordu. Nie są to trasy dla osób, które szukają nie wiadomo jakiego wyzwania, ale spokojnie zaspokoją potrzeby osób, które chcą miło i aktywnie spędzić dzień.

Fot. Magdalena Karasek

Widoki na trasie wzdłuż fiordu
Można jechać do Mundal i kontynuować, aż do końca drogi. Trasa wiedzie wzdłuż fiordu, macie mleńkie górki i pagórki. Ogólnie jest bardzo przyjemnie. Szczególnie, że droga jest w całkiem dobrym stanie, a i też nie jest zbytnio uczęszczana przez samochody.
Można także jechać pod punkt widokowy na Supphellebreen. Tu trzeba będzie pokonać mały uphill, ale trasa jest króciutka.
Sielanka!
