Breiskrednosi nie najwyższym szczytem w okolicy. Więc czym zasłynął? Jego urok polega na tym, że to właśnie z tego klifowego pagórka rozpościera się piękny widok na Nærøyfjord.
Kiedy szykowałam się na pierwszy wyjazd do Flåm w zeszłym roku oczywiście rozpoczęłam przygotowania od wyszukania najciekawszych i najbardziej widokowych szlaków w okolicy. Szlak Breiskrednosi przyciągnął moją uwagę jako pierwszy. Już wtedy stwierdziłam, że co jak co, ale tam to muszę wleźć. Rok temu nie miałam okazji, okazję stworzyłam w tym roku.

Breiskrednosi — informacje wstępne
Breiskrednosi to właściwie klif nad fiordem, a jego najwyższy punkt wznosi się na 1189 m n.p.m. Nie jest to najwyższy punkt nad Nærøyfjordem, nie jest to też najwyższy szczyt w okolicy. Nawet Rimstigfjellet, które jest tuż obok wznosi się nieco wyżej. Jednak dzięki temu, że Breiskrednosi z jednej strony jest po prostu pionową ścianą, daje to popis widokom. To właśnie z całej długości klifu można podziwiać południową część Nærøyfjordu.
wymagający
TRUDNOŚĆ
18 km
DŁUGOŚĆ
w jedną stronę
TYP
10 godzin
CZAS PRZEJŚCIA
ponad 1400 m
PRZEWYŻSZENIE


Fot. Magdalena Karasek


Drogi na Breiskrednosi są dwie, a szlak można zrobić w sumie w kilku wariantach. Zarówno jako roundtrip, ale także można zacząć w jednym miejscu i skończyć w drugim. Nie trzeba wracać tą samą drogą, co moim zdaniem dodaje atrakcyjności każdemu szlakowi. Niezależnie od wybranej opcji powiedziałabym, że szlak jest dość wymagający.
Jak przejść szlak na Breiskrednosi?
Wedle norweskich oznaczeń szlaków, szlak na Breiskrednosi jest szlakiem czarnym, numerowanym jako soczysta 4. Czyli wg Norwegów jest to szlak trudny. Jeśli Norweg mówi wam, że jakiś szlak jest trudny, to znaczy, że jest ekstremalnie trudny.
W rzeczywistości jedyna trudność Breiskrednosi polega na tym, że szlak w pewnym momencie ginie i musisz umieć się odnaleźć na górskim kamienisto-podmokłym plateau. Okej, zwracając honor, mamy też łącznie ponad 1400 metrów przewyższenia. Można potraktować to jako drugą, kondycyjną, trudność.

Widok na Nærøyfjord z Breiskrednosi o zachodzie

Gdzie zacząć szlak?
Szlak na Breiskrednosi można zacząć w jednym z dwóch miejsc. Można to zrobić albo w Bakka, albo w Dyrdal.
Nie umiem stwierdzić, która opcja jest bardziej popularna. Delikatnie większą popularnością cieszy się rozpoczęcie wędrówki w Dyrdal. Głównie ze względu na dużo łagodniejsze podejście i na aspekt organizacyjny (łódką do Dyrdal dopłyniesz wcześnie rano, ale ostatnia odpływa około 16:00, a nie ma tam żadnej innej opcji transportu).
Do Bakki da się dojechać lub dojść z Gudvangen. Droga samochodowa prowadzi przez tunel, ale tuż przed nim znajduje się zejście na ścieżkę pieszą wzdłuż fiordu. Z Gudvangen do Bakki droga liczy sobie 6 km.
Rozpoczynanie i kończenie szlaku w Bakka to trochę raźniejsza, lepsza opcja organizacyjnie. Gudvangen leży przy drodze E16, która jest drogą międzymiastową między Oslo i Bergen. Nawet jak odjadą ci autobusy to możesz liczyć na autostop. Łódko-stopu z Dyrdal raczej się nie złapie biorąc pod uwagę, że Dyrdal ma jedynie jednego stałego mieszkańca. Choć, o ile jest słoneczny dzień, można się spodziewać, że w Dyrdal zastaniemy wielu norweskich wczasowiczów ze swoimi łódkami, a złapać podwózkę taką łódką — zawsze można próbować.

Widok z Rimstigen
Jeśli mamy własne auto najlepszą opcją jest podjechać do Bakki, zaparkować, wejść na Breiskrednosi przez Rimstigen i tą samą drogą wrócić. Jest to też możliwie najkrótsza droga w kilometrażu.
Szlak na Rimstigen można znaleźć na ut.no. Odcinek ten ma około 1,5 km i ponad 700 metrów przewyższenia.
Nærøyfjord
OBSZAR
Norwegia fiordami stoi, a Nærøyfjord jest uznawany za jeden z piękniejszych. Jest też jednym z najwęższych fiordów w Norwegii (węższy jest jedynie Trollfjord na Lofotach, jednakże jest też dużo krótszy, bo ma zaledwie 2 km długości, kiedy Nærøyfjord liczy sobie prawie 20 km). Wyjątkowość tego fiordu uznało też UNESCO i przyczepiło do niego swoją ochronną plakietkę. Wybrzeże fiordu nieskalane jest zatem żadnymi drogami czy wielkimi miejscowościami, a jedyna możliwość by ten fiord zobaczyć to popłynąć łódką lub urządzić sobie soczystą wędrówkę mocno do góry.
od lipca do września
SEZON
Szlak rozpoczynamy właściwie od zera, a kończymy na 1189 metrach nad poziomem morza. Jest to zatem dość spore przewyższenie. Pierwsza część szlaku, odcinek do Rimstigen można przejść już w maju, ale wyższe partie potrzebują czasu do późnego czerwca. Oficjalny sezon na wędrówki w większości wysokogórskich szlaków w Norwegii zaczyna się pod koniec czerwca i trwa tak długo jak pozwala na to pogoda, zazwyczaj do połowy września.
auto + łódka
TRANSPORT
Możliwości transportu na początek szlaku są dość ograniczone. Najlepszą opcją jest zostać podwiezionym do Bakki, a potem wziąć łódkę z Dyrdal. Lub na odwrót. Ewentualnie można skończyć i rozpocząć szlak w tym samym miejscu — albo w Bakka, albo w Dyrdal. Do Bakka można dojść z Gudvangen ścieżką ciągnącą się tuż nad samym fiordem, która ma około 6 km.



Nad Skarsvotni, jeziorkiem przed ostatnią przełęczą

Plateau na szlaku na Breiskrednosi

Widok na Vassetdalen, idealną U-kształtną dolinę

Dlaczego szłyśmy z Bakki do Dyrdal?
Zawsze uważałam, że dużo lepiej wchodzi się po stromym, a schodzi po łagodnym nachyleniu. Jeśli chcecie wybrać właśnie taki wariant to opcja z Bakki do Dyrdal jest najlepszą opcją.
Dolina Dyrdal — z resztą jak sama nazwa wskazuje; norweskie ‚dyr’ oznacza zwierzę, zaś ‚dal’ to dolina — słynie ogólnie ze sporej ilości zwierzyny, a tym samym również i z polowań. Na szlaku możemy zobaczyć wiele chatek myśliwskich. Odcinek przy Vassete jest niesamowicie malowniczy, razem ze swoją U-kształtną doliną, meandrującą rzeką i całą sielskością dookoła.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że jeśli chcemy zakończyć wędrówkę w Dyrdal musimy uwinąć się z łazikowaniem w czasie kursowania łódki. Ostatni prom z Dyrdal do Flåm odpływa o 16:25 (dane z 2019 roku, rozkład łódek na 2019 rok można sprawdzić TUTAJ, a ogólnie w przyszłych sezonach TU).
Ze względu na długość szlaku i przewyższenie polecam robienie tego szlaku na dwa dni. My tak uczyniłyśmy. Co prawda targanie namiotu, śpiworów, wody i żarcia na ponad tysiąc metrów to nic przyjemnego, szczególnie w gorący dzień. Jednak możliwość rozbicia się nad jednym z jeziorek tuż przy masywie Breiskrednosi to naprawdę dobre wspomnienia i piękne widoki.
Z pamiętnika niedzielnego piechura
Dzień, który wybrałyśmy na trekking był niesamowicie gorący. Na całe szczęście wędrówkę zaczęłyśmy dość późno, bo około 14-15. Zastałyśmy zatem Rimstigen w cieniu, co było wielką ulgą. Szlak i tak przy swoim sporym przewyższeniu nieźle wyciskał poty. Potem z doliny trzeba było dostać się na przełęcz przy jeziorku Skarsvotni. Od tego momentu szlak jest bardzo mizernie oznaczony i idzie się na azymut. Kolejna przełęcz i potem plateau.
Trochę kamieniście, potem gąbczasto. Bo i jeziorka, i rzeczki. Nie raz i nie dwa trzeba jakieś podmokłe coś przekroczyć. River crossing robiłyśmy właściwie dwukrotnie. Raz przy Skarsvotni, raz już przy samym Breiskrednosi, kiedy schodziłyśmy do Dyrdal (ale tylko dlatego, że nie chciało nam się obchodzić jeziorka dookoła). Spora ilość terenów podmokłych wiązała się również z inną sprawą — komarami i muszkami. Było ich dużo. Niemniej jednak nie zostałyśmy jakoś specjalnie pogryzione.
„Ja myślę, że one jeszcze nie nauczyły się gryźć”
Magda była wielką fanką mojego jakże dyplomatycznego uzasadnienia braku komarowych bąbli. Tak czy siak, zabranie ze sobą jakiegoś środku na komary i stworzenia latające nie będzie głupim pomysłem. Nic więcej, poza takim smarowidłem właśnie, nie było nam potrzebne.

Kemping tuż przy Breiskrednosi
Gdzie i jak robić zdjęcia?
Nærøyfjord jako jeden z najwęższych fiordów w całej Norwegii, a na pewno najwęższy w tym regionie nie jest fiordem łatwym do oświetlenia. Szczególnie, że w swojej wąskości jest on też nieco powywijany. Sprawia to oczywiście niesamowity efekt, ale i ponownie — trudność oświetleniową.
O wschodzie mamy światło w fiordzie, ale niestety widok mamy ze słońcem, wszystko zatem się wypłaszcza. Dopiero od około 8 rano zaczyna się trochę fajniej to światło rysować. Niemniej jednak musimy się liczyć, że niezależnie od pory, którą wybierzemy, w którymś fragmencie będziemy mieć nieco cienia.
Przy zachodzie niestety słońce mocno się chowa za masywem Bakkanosi i światła w fiordzie jest bardzo mało. Niemniej jednak cała grań Breiskrednosi skąpana jest w słońcu.
Powiedziałabym, że najfajniejsze światło zaczyna się od 8 i trwa do około godziny 11-12 w zależności od miesiąca (weźmy pod uwagę, że Słońce bardzo mocno zmienia swoje położenie na skandynawskim niebie, miesiąc do miesiąca nierówny). Światło poranne ładnie przebija się przez nierówne szczyty po lewej stronie fiordu i coraz raptowniej oświetla fiord z każdą godziną. Latem, od godziny około 12 do 16, ponieważ widok mamy na południową część fiordu, mamy fiord pod światło. Nie jest to moim zdaniem najgorsza opcja ze wszystkich możliwych, bo dzięki temu nie mamy wypłaszczonego krajobrazu, a światełko ładnie kontruje i kształtuje nam wszelkie nierówności gór.
Cała krawędź oferuje dobre miejsca na zdjęcia. Znajdziemy tu zarówno malutką replikę ‚Trolltungi’, jak i maleńkie ‚Preikestolen’. Grań Breiskrednosi jest też dość długa, i o dziwo, z najwyższego punktu wcale nie ma najlepszego widoku. Moim zdaniem warto odbić odrobinę w lewo, w stronę fiordu.
Dla miłośników totalnie ekstremalnych miejscówek jest tam punkt, który przyprawia o dreszcze od samego patrzenia nawet tych odważnych. Magda stanowczo zabroniła mi tam wchodzić (nigdy jeszcze nie widziałam jej w takim stanowczym „nie”). Mowa o TEJ skałce (TUTAJ w innym ujęciu). Miejsce rzuca się w oczy mocno. I kusi, i to bardzo. Niemniej jednak faktem jest, że na owy punkt może poprowadzić jedynie głupota i zachłanność.

Widok na Nærøyfjord o zachodzie