MENU
Aktywnie / Polska

Błądząc w skałach

Dzisiaj natura nie obdarzyła mnie kreatywnością do wymyślania tytułu. Suchar pogania suchara. Bywa i tak, biorę to na klatę.

Na majówkę w kameralnym gronie wybraliśmy się w górki nasze, dolnośląskie. O ile w ogóle można mówić, że gdzieś w majówkę można wybrać się w kameralnym gronie, bo wszędzie tłumy. Początkowo celem naszej małej miały to być Rudawy Janowickie, ale ostatecznie padło na Góry Stołowe i Szczeliniec Wielki (Mały też był), a w gratisie wyszła jeszcze krótka wycieczka do Błędnych Skał.

Moje podboje Korony Gór Polski idą beznadziejnie na razie – tzn. nie idą wcale – a tutaj proszę – jak ślepej kurze ziarno, pierwsza piecząteczka do książeczki wpadła. Aczkolwiek spodziewałam się więcej „górki” w górce, jeśli można tak rzec. Następnym razem pewnie „górka” wyjdzie mi bokiem.

Nie miałam wtedy swojego aparatu, bo wysłałam go razem z obiektywem do serwisu na kalibrację. Analog zatem wrócił do łask.

Skałki bardzo fajne. Z resztą cały ten skalisty rejon w Sudetach jest świetny, piękny i dość niezwykły krajobraz tworzy tu masa takich „skalnych miast” – zarówno w Polsce (Błędne Skały, Szczeliniec), jak i w Czechach (Polické stěnyBroumovské stěnyOstaš i słynne Adršpašsko-teplické skály).

Czas mijał sielsko przy bezglutenowych muffinkach, bezglutenowych burgerach, gofrach – już z glutenem i masą wszystkiego, potem przy pajdach chleba z kozim serem, smalcem i ogórkiem. Śmieszne było to, że chłopaki podeszli pierw do Pani z pajdami i poprosili o takiego miksa – bo w standardzie bierzesz albo smalec i ogórek, albo kozi ser. Popatrzyłam z zazdrością na te sążnie przygotowane kanapki i sama podeszłam po taką dla siebie. Pani mnie skwitowała jedynie zdaniem:

Myślałam, że jedynie faceci lubią takie dziwne połączenia.

W końcu miałam być chłopcem i nazywać się Jakub.

Autor

Nazywam się Paulina. I robię zdjęcia. Dużo zdjęć. Jestem zakochana w Północy. Uwielbiam być w drodze, ale czasem też fajnie się zatrzymać. Nawet na dłużej. I poznać, choć trochę wnikliwiej. Lubię podróżować intensywnie, a jednocześnie bez pośpiechu.