Vryga, to ja. To ten blog. Nazywam się Paulina Wierzgacz i lubię się nazywać przede wszystkim twórcą.
Jestem blogerem, fotografem, filmowcem. Podróżuję. Tworzę treści różnego rodzaju i kocham to, kocham tworzyć.
Miałam listę marzeń do spełnienia, którą powoli realizowałam. Z czasem jednak zdałam sobie sprawę, że marzenia się zmieniają i to też jest okej. Nie warto dążyć do czegoś, co już nie jest, w danym momencie, czymś, czego naprawdę chcemy. Obecnie odważyłam się przyznać przed sobą o czym marzę teraz. Że chcę poczuć wolność, być zawsze w drodze, z futrzastym przyjacielem. Będę uporczywie, nawet jeśli powoli, robić kroczki w tym kierunku.
Obecnie jestem girl-boss, prowadzę własną działalność, i to w Polsce, co uznaję za wyczyn sam w sobie.
Jestem jedną z twórczyń kursów: Projekt Fotografia, kursu fotograficznego oraz Projekt Film, kursu filmowego, który — jak wielu mówi — jest jednym z najlepszych kursów na polskim rynku, a ja przyznaję temu rację bez próżności, czy sztucznej skromności.
Pracowałam i mieszkałam w Niemczech, w pięknym Schwarzwaldzie. Wcześniej w turystyce w mojej ukochanej Norwegii. Zarówno na fiordach, jak i na Północy.
Mieszkałam też w Omanie.
Zamiast krajobrazu z plażą i palmami, wybiorę raczej góry, śnieg, chmury i mgłę. Uwielbiam duże, otwarte przestrzenie. Dobrze czuję się w zimnych, północnych klimatach, dlatego też chętnie jako cele podróżnicze obieram właśnie tamtejsze kierunki. Kocham całym sercem Norwegię i Północ. Zachwyca mnie jej surowość, dzikość krajobrazu, góry skąpane w chmurach, przenikliwie chłodny zapach powietrza i poczucie maleńkości wobec natury.
Zdjęcia w tym wpisie są autorstwa Kingi Mądro, Elżbiety Adamskiej i Mateusza Brala. Dzięki!
Jestem twórczynią.
Fotografuję, filmuję, piszę i podróżuję.
Wstępnie, o obrazach i tworzeniu
Zaczęło się od chodzenia do domu kultury na zajęcia plastyczne. Potem przyszedł czas na szkołę plastyczną, studia artystyczne. Tworzenie i sztuka są ze mną od dzieciństwa. Fotografią na poważnie zainteresowałam się jako nastolatka w liceum, a pierwszy poważny aparat dostałam od mamy przy okazji pierwszej większej podróży. Kocham obrazy, te statyczne i dynamiczne, one nadają mi rytm i to im poświęcam większość mojego czasu.
W osobnym wpisie opisuję całą moją fotograficzną drogę. Jest to droga kręta i górzysta. Zaś w innym poście zdradzam jak robić lepsze zdjęcia.
O blogu
Tak jak większość blogów podróżniczych, tak i ten powstał z potrzeby posiadania jedynej w swoim rodzaju pamiątki, spisania i udokumentowania swoich przygód.
Koniec 2015 roku, założyłam wtedy blog o nazwie Obrazki Blondynki, gdzie zaczęłam wrzucać zdjęcia z podróży by móc się nimi dzielić głównie z najbliższymi. Ja zawsze byłam tą od zdjęć, od obrazków. Przekorna nazwa nawiązywała też do islandzkiej podróży z przyjaciółkami, blondynkami.
Blog zaczął rosnąć, materiałów przybywało, a ja pragnęłam to miejsce rozwijać i udoskonalać. Powstała nazwa Vryga.
Chcę by to miejsce stanowiło dla czytelników inspiracje zarówno twórcze, jak i podróżnicze. By tchnęło w niektórych odwagę do sięgania po marzenia, do próbowania nowych rzeczy, by obudzić w sobie dziecięcą ciekawość i nigdy jej nie zgasić.
Dlaczego Vryga?
Zmieniłam nazwę. Czułam taką potrzebę. Pragnęłam ujednolicenia, uproszczenia oraz skrócenia nazwy, która będzie także do wymówienia dla obcokrajowców.
Nazwa nawiązuje do mnie. Wiecie czym jest fryga? Oznacza osobę ruchliwą, tudzież bąka-zabawkę. Chciałam dodać jednak coś od siebie. „F” zamieniłam na zbliżone brzmieniowo „v”, gdyż w norweskim „å vri” oznacza wiercić się, przekręcać, wierzgać. Tak powstała nowa nazwa, Vryga.